Malowana lala
- Musicie iść tą drogą, aż do wielkiego dębu. Skręcicie w prawo i pójdziecie, aż traficie na dom. Jest tylko jeden dom pod lasem. W nim mieszka Tadeusz.
- Tadeusz! - powtórzyła powoli Mirka.
- Tadek niejadek. - zaśmiała się kobieta. - Straszny był z niego łobuz. Kto by przypuszczał, że pokończy szkoły i zostanie ważną osobą? Matka wiele razy goniła go ze ścierką...
- Idziemy! - zawołała pobladła nagle Mirka.
- Dobrze, że jest sobota. Na pewno Tadeusza zastaniecie – uśmiechnęła się kobieta.
Powoli pięły się drogą pod górę, chłonąc wzrokiem piękne krajobrazy. Malownicze było uroczą osadą. Przyjemnie byłoby spędzić tutaj wakacje, pomyślała Kalina.
Kiedy natknęły się na rosłe drzewo dębu, przystanęły.
- Idziemy? - upewniła się Kalina.
- Idziemy – potwierdziła Mirka.
- Dzielna dziewczyna!
Dojście do niedużego domku pod lasem zajęło im parę chwil. Zatrzymały się i przez dłuższą chwilę mierzyły wzrokiem prostą bryłę, spadzisty dach i ganek przyozdobiony doniczkami z mocno przerzedzonymi kwiatkami. Okna były uchylone, a na betonowym podjeździe parkował samochód. W cieniu obsypanej owocami jabłoni nieruchomo leżał duży pies.
- To tutaj – powiedziała Kalina, choć nie musiała tego robić.
- Wiem.
- Dalej musisz chyba pójść sama.
- Wiem – powtórzyła Mirka.
Stała jednak nieruchomo, wpatrując się w domek. W tej samej chwili zostały zauważone. Na ganku stanął wysoki mężczyzna.
- Nie musisz tego robić.
- Chyba jednak muszę – Mirka przełknęła ślinę i ruszyła w stronę ganku. Kalina odprowadzała ją wzrokiem, zaciskając kciuki ukryte w kieszeniach szortów.
Mirka zbliżyła się do stopni ganku i bez słowa wpatrywała się w pobladłe oblicze stojącego na schodach mężczyzny. Duży kudłaty pies przy truchtał do niej i trącił nosem w lewe kolano. Odruchowo pogładziła zmierzwione futro, nie myśląc, co będzie, jeśli uczyni z jej dłoni poranną przekąskę.
- Wiesz, kim jestem? - zapytała zaskakująco mocnym tonem.
- Jesteś bardzo podobna do matki – odparł mężczyzna.