Love in the saddle 8
Boże ta młoda kobieta jest jak narkotyk. Uzależniająca i piękna niczym , anioł.
Kiedy dostrzegłem ją, na przyjęciu dla absolwentów , zaraz po ceremonii.- Moje serce zabiło dwa raz szybciej. Była ubrana w piękną kobaltowa sukienkę z głębokim dekoltem i szpilki od Jimmy Choo oraz srebrną biżuterię. Wyglądała jeszcze piękniej niż 3 godziny wcześniej. Na jej widok zrobiło mi się gorąco i zarazem ciasno w spodniach.- Jezu zachowuję się jak nastolatek. Opanuj się Ray- Upomniałem siebie wtedy w duchu. Nigdy przy nikim tak się nie czułem, no może w czasie liceum , gdy podrywała mnie koleżanka Maggie Malfoy.- Boże cóż to była za uparta i wyściska młoda dziewucha z okropnym szyderczym śmiechem, od którego mroziło krew w żyłach, przy najmniej mnie.-Tak jak ja , była w ostatniej klasie liceum. Nie przepadałem za nią, była bardzo imprezową dziewczyną, wagarowała i kleiła się do wszystkich chłopaków w szkole.- Usilnie próbowała mnie zdobyć, cóż udało się jej.- Na to wspomnienie zacisnąłem dłonie w pięści, by nie wpaść w panikę.- To wydarzyło się , w pierwszym tygodniu wakacji. Potrzebowałem, pieniędzy na studia, więc zatrudniłem się w klubie „The Dragons", jako barman. Pracowałem w tym barze dorywczo, przez 4 lata studiów. Gdyby nie nieszczęśliwy wypadek na początku wakacji, tuż po skończeniu przeze mnie studiów psychologiczno –psychiatrycznych. Wracałem w piątkową noc z pracy w barze do mieszkania , które jeszcze wynajmowałem w Seattle. Pieszo.- Moi rodzice mieszkali w Hudson.- Idę sobie spokojnie, gdy tu nagle przede mną hamuje z piskiem opon stare czarne BMW.- Wyskakują z niego dwóch typów w kominiarkach. Wszystko potoczyło się tak szybko. Zarzucili mi na głowę, cos co przypominało worek. Wciągnęli mnie brutalnie do auta. Odjeżdżamy.- Tyle pamiętam.- Bo gdy, tylko znalazłem się w środku, dostałem czymś mocno w tył głowy.- Później obudziłem się z pulsującym bólem głowy. W pierwszej chwili nie wiedziałem, gdzie jestem? Było mi strasznie zimno. – Szybko zorientowałem się , że jestem w jakimś okropnym, ciemnym miejscu, chyba była to jakaś, obskurna melina. Leżałem nagi na starym śmierdzącym materacu i jestem przywiązany do kaloryfera, zamknięty w pokoju. Nagle pomieszczenie rozświetlił blask , małej lampki w lewym rogu. Zamrugałem parę razy, by przyzwyczaić wzrok. Wtedy ja zobaczyłem, trupio-bladą wychudzoną twarz dziewczyny i wielkie jak spodki źrenice. Była naga.- Czy ona ćpa?- przemknęło mi przez głowę w tamtej chwili. Była chuda, jej ciało przypominało ,ciało osoby chorej na anoreksję. Miała ślady po igłach, praktycznie wszędzie.-Wzdrygnąłem się – Obrzydlistwo. Nagle w pomieszczeniu rozległ się jej szyderczy śmiech, który aż za dobrze pamiętam z czasów licealnych. Należał do nikogo innego , jak do Maggie Malfoy. Już wtedy wiedziałem kto mnie porwał.
- Teraz mi nie uciekniesz- powiedziała, nachylając się w moją stronę.- Od teraz należysz do mnie, bo jesteśmy sobie przeznaczeni.- dodała i przytknęła mi pierwszy niedopałek papierosa do pleców.- Jęknąłem z przerażenia. Zaciskałem zęby i przygryzałem wargi do krwi, by tylko nie jęczeć z przeszywającego mnie bólu.- Nie zdążyłem nic powiedzieć, by przestała.- Gdy poczułem kolejny, kolejny i kolejny...- Przestałem już liczyć przy dziesiątym. Nawet nie wiem ile czasu tak ze mną spędziła. Strasznie bolały mnie plecy.- Czułem jak parzyło mi to skórę.- Ostrożnie wziąłem głęboki wdech, gdy już przestała mnie przypalać, ale się myliłem.- W świetle lampki błysnęło coś metalowego.- Nagle Maggie mnie kopnęła . Cios był tak niespodziewany, że położyłem się na brzuchu.- Zerknąłem na nią.-Ona usiadła mi na udach, rzeczywiście trzymała w ręku mały nożyk. Na jej twarz widniał głupi uśmieszek.