Love in the saddle 4
Rozdział 3 Nadzieja na lepsze jutro
" Z cierpienia wychodzą najsilniejsze dusze. Największe charaktery naznaczone są bliznami"- K. Gibran
Ciemność i ból.
Gdzieś z oddali słyszę szeptaną rozmowę, ale nie rozumiem co mówią i o czym. Choć bardzo się staram to nie mogę otworzyć oczu. Dlaczego nie mogę się obudzić? Gdzie ja do cholery jestem?
Nagle słyszę rozmowę. Wychodzi na to ,że jestem w szpitalu.
Oh, moi rodzice tu są. Martwią się o mnie.
- Pańska córka, panie Davis. Ma potłuczone żebra i nogi. Straciła sporo krwi, wyniku ran zadanych nożem i włoskowate pęknięcie czaszki. Ten ciężki uraz głowy nie spowodował, żadnego obrzęku. Mózg funkcjonuje normalnie. Jej parametry życiowe są w normie. Stan jest stabilny. Wyjdzie z tego.
- Dlaczego ona nadal jest nieprzytomna.
- Obudzi się jak będzie gotowa.
Ktoś zadał pytanie , którego nie zrozumiałam. Dlaczego nie mogę się obudzić? Bardzo się starałam otworzyć oczy , ale nie mogłam . Czułam się taka słaba i śpiąca.
- Nie zastawka nie została uszkodzona.-odpowiedział entuzjastycznie lekarz.
- O dzięki Bogu- ktoś powiedział ciepłym, lecz płaczliwym kobiecy głos. Mama. Ogarnęła mnie ciemność.
Poczułam jak ktoś bierze mnie za rękę i czule ją ściska.-Czy to mógłby być tato , a może Nathan, albo mama. To pewnie oni czuwają przy moim szpitalnym łóżku. Na zmianę. Moja kochana rodzinka. Tak bardzo pragnę ich wszystkich zobaczyć, tylko dlaczego nie mogę się obudzić.
Mgła znów się unosi i słyszę rozmowę trzech osób. Głosy należą do mężczyzn.
-Dobrze ,że ojciec tego świra wtargnął do pokoju w ostatniej chwili go powstrzymał przed zabiciem Nessie. Gdyby nie on i wy chłopaki to...- oznajmił wściekły głos Nathan.
A jednak to ojciec młodego White'a i Jason z Mikiem mnie uratowali. Moi bohaterowie. Jak ja się odwdzięczę panu White'owi. A może rodzice , już to zrobili w moim imieniu. –Któż to wie. Niespodziewanie moją głowę zaczęły zalewać ,wspomnienia tego koszmarnego w skutkach zdarzenia.- Widziałam jak Matt mnie kopie, okłada z całej siły pięściami po całym ciele. Najgorsze wspomnienie, które mnie nawiedziło, było to jak młody White tnie nożem. –O Boże.-Potwór. Bydlak. Psychopata. I pomyśleć ,że ja się w tym z pozoru wzorowy uczniu i grzecznym chłopaku zakochała.
- Tak to by, ją zgwałcił i zabił. Gdyby nie pan White. Przecież na imprezie nie było narkotyków, ale widziałem jak ten oszołom pali zioło.-odezwał się Michael pełnym pogardy głosem.- Nie rozumiem, dlaczego to właśnie jej musiał zrobić tak wielką krzywdę. Skurwiel. Czy on ,rzeczywiście żywił do niej taką wrogość i nienawiść. Tylko za co? Przecież Inez to świetna dziewczyna. Ciepła. Uprzejma. Przyjacielska. Zawsze uśmiechnęta. Dla nas jest jak, młodsza siostra.-kontynuował.
-Nawet , gdyby ją zgwałcił, to bym go zabił gołymi rękoma. Kurwa co za psychol.- rzekł mój brat, przez zaciśnięte zęby ze złości. Naprawdę był wściekły.- Moi rodzice odchodzą w domu od zmysłów, martwią się o Nessie. Tata rozmawiał z ojcem tego popaprańca. Powiedział mu, że on tej sprawy tak nie zostawi. Opłacił jej leczenie tu w szpitalu. Wiem ,że jego syn jest już w areszcie. Oznajmił tacie też ,że nie zamierza ratować syna przed więzieniem. Niech poniesie wszelkie konsekwencje tego co jej zrobił. Cholerny Drań . Moja siostra przez niego leży w śpiączce już tydzień. -Przy ostatnim zdaniu głos się mu załamał.
Co ? Nie wierzę? Matt mógłby być zdolny do takich rzeczy? No tak... Po raz drugi te okropne wspomnienia wdzierają do mojej głowy... Tym razem widzę jak Matt dotyka mnie po piersiach, brzuch i schodzi coraz niżej...- Mam ochotę krzyczeć.-NIE!!!!
Tak bardzo pragnę się już obudzić.
-Gdy wpadliśmy do środka , tamtej nocy to Matt krzyczał , że jej nie odda. Ona jest jego i tylko jego. Nawet podciął sobie i jej nadgarstki. Ja i pan Whiteman odciągnęliśmy go od Inez. Był pijany i na haju. Majaczył. Michael podbiegł do niej ,sprawdzić czy żyje. On krzyczał do mnie, bym natychmiast wzywał karetkę i zadzwonił do ciebie. Gdybyśmy wtargnęli tam chwilę później...-powiedział Jason. On też był wściekły.