Love in the saddle 22

Autor: InezStanley
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Oh, Jamie tak bardzo cię kocham, ptaszyno moja.

- Mówisz tak jakbyś był przygotowany na nasze pytania.

- Tak , chłopcy jestem , ponieważ wujek Nessie odbył ze mną tydzień temu tę samą rozmowę.To było zaraz po tym jak złożyłem zeznania na komisariacie. 

Po sali rozniusł się zbiorowy pomruk.

James westchnął i przyłożył sobie moją dłoń do policzka, a kciukiem pocierał jej wewnętrzną część. Ten gest był taki uspokajający .

- James zrozum też nas , my też chcemy dla nasze Ines jak najlepiej.

- Wiem chłopaki. W pełni was rozumiem.- odparł James.-Jedzcie do domów, a ty szczególnie Nate, Jules cię potrzebuje.

Nie usłyszałam odpowiedzi brata, ale napewno coś tam odburknął na odchodne.

- Ja z nią zostanę, obiecuję. Gdy coś się zmieniło w kwestii jej stanu to dam wam znać, dobrze. Aha, bym zapomniał, Nessie będzie miała ochronę , aż do końca śledztwa i prawdopodobnie do czasu prosesu, do którego jak myślę dojdzie jak i po.

James strasznie ich zapewniał, że się mną zaopiekuje.

- To chyba najlepsza wiadomość, bo jak sobie pomyślę kto może za tym stać i kto nasłał na moją siostrzyczkę tych młokosów, to mnie krew zalewa.

- Ktoś , kto za tym stoi. Musiał to planować od bardzo dawna. Wiedzieli, gdzie jest i z kim. A co jeśli, chcieli ją wywieść za granicę do jakiegoś obskurnego burdelu, pewnie zakładali też, że nikt jej nie będzie szukać.Sukinsyny.

- Dziękujmy Bogu, że to się skończyło jak się skończyło i Ines jest z nami duchem, a my z nią i wierzy w to ,że się obudzi.

Miałam dziką ochotę wrzeszczeć z gniewu, rozpaczy i złości. Chciała spojrzeć przede wszystkim osobie, która stała za  moim pobicie. Chciałam też wiedzieć dlaczego to zrobiła. Dlaczego ten ktoś zadał mi tyle bólu i cierpienia. Dlaczego ja?- Choć z drugiej strony, dziękowałam Bogu za to, że zostałam wyrwana szponą śmierci już po raz trzeci.

Znów mgła zaciemnia się. NIE!!!!!!! Tak bardzo chciałam jeszcze usłyszeć głos Jamesa.

W mojej głowie pojawiają się przebłyski z bardzo brutalnymi rzeczami. Dwoje typów , pojawiło się z nikad i zaczęli mnie bić. Tłukli mnie jak opetani. Jakbym była jakimś workiem treningowym. Całe ciało mnie bolało. 
Ci dwaj mężczyźni, coś krzyczeli, że 'powinnam leżeć już dawno w piachu ', nie wiedziałam czego chcieli i o co im chodzi. Byłam przerażona. W pewnej chwili zaczęłam tracić przytomność, a ostatnie co słyszałam to przeraźliwy krzyk Jamie'go. 
- James, gdzie jesteś Jay -obudziłam się z krzykiem, byłam zdezorientowana, bo nie wiedziałam gdzie jest. Mój oddech stał się szybszy nie równy. A moje serce galopowało jak szalone. Poczułam, że mój żołądek skurczył się i fiknął salto. 
Żółć podeszła mi do gardła. 
Zwymiotowałam na podłogę obok łóżka. 
Nie usłyszałam nawet jak ktoś wszedł do sali. 
- Panno Davis, Boże.-jakaś kobieta krzyknęła i chwyciła mnie za ramiona , gdy ja wyprówałam sobie flaki. -Boże czułam się fatalnie i było mi trochę wstyd. 
Po chwili wyprostowałam się i spojrzałam na kobietę. Była w średnim wieku i dość ładna. 
-Gdzie ja jestem ?-wychrypiałam, bo moje gardło, było suche jak Sahara. 
-Panno Davis, jest pani w szpitalu -odparła pielęgniarka.
Skinełam głową i oparłam na poduszkę. Czułam się taka słaba i senna. 
-Proszę -zwróciłasię do mnie pielęgniarka podając mi plastikowy kubek. Ostrożnie usiadłam i zabrałam od niej go. Upilam łyk. 
-Przepraszam -wyszeptałam zawstydzona. 
-Nic nie szkodzi, zaraz ktoś to posprząta.-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. 
Odwzajemnilam uśmiech. 
Wyszła a ja zamknęłam na chwilę oczy, a z nim spłynęło kilka łez. Wypiłam do końca wodę z kubeczka i odstawiłam go na stolik obok łóżka szpitalnego.  Schowałam twarz w dłoniach, a w mojej głowie pojawiają się złe wspomnienia z wyjścia z pubu. 
Zaczęłam cała drzec.  A głowa zaczęła mnie bardzo obolec .Nie znowu. To było okropne. 
-Panno Davis -zwróciła się do mnie ta sama pielęgniarka. 
Spojrzałam na nią, gdy odsunelam ręce z twarzy. 
-Tak -zapytałam. 
Pielęgniarka sprawdzała w tym czasie moje parametry i notowała to w karcie. 
- Wie pani, gdzie pani jest. -zwrociła się do mnie. 
-W szpitalu. -odpowiedziałam jej. 
Pielęgniarka odłożyła moją kartę. 
-A wiesz jaki mam dziś dzień -znów padło pytanie. 
Pokręciłam przeczaco głową. Ponieważ, rzeczywiście nie wiedziałam, jaki mamy dzień. 
Postanowiłam, że zgadne.
-Czwartek. 
-Nie, słonko. Piątek, 10 września. 
O matko! ! ! Byłam nieprzytomna dwa miesiące. Aż tak długo. 
-Oh -wyrwało mi się. 
Znów syknelam z bólu. Palcami potarłam skronie. Głowa zaczęła mnie bardzo boleć i znów zbierało mi się na wymioty.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
InezStanley
Użytkownik - InezStanley

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-06-15 17:21:13