Literacki Einstein

Autor: Pastuh
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Na sedesie spędziłem ponad 30 minut, co okazało fatalne w skutkach. Zaczęły się godziny szczytu. Ugrzęzłem w korku, gdzieś w środku miasta. Rzeczywistość zaczęła mnie przytłaczać. Wszechobecny harmider spowodowany rozmowami, klaksonami i młotami pneumatycznymi robotników wprowadził mnie w dziwny trans. Siedziałem w samochodzie pełen braku emocji, jak pielgrzym podczas „Sztormu”. Potem wszystko zaczęło się rozłazić. Znalazłem miejsce do parkowania i wysiadłem. Obce miasto przywiodło mi na myśl schulzowski labirynt. Zacząłem biec. Nie wiedziałem właściwie dokąd mam się kierować. Nogi niosły mnie same. Wiedziałem, że gdzieś w środku tego galimatiasu znajduje się jakiś sens. Mijałem ludzi, którzy wołali coś do mnie, przebiegałem po maskach stojących samochodów, potrącałem na czerwono ubranych osobników, którzy chcieli mi wepchnąć w ręce gazety i ulotki reklamowe. Brnąłem w przód pełen dziwnej manii.

W końcu straciłem oddech. Zatrzymałem się. Następnie trzymając się za serce, zgiąłem się w pół i zwymiotowałem.

- Dzień dobry panie profesorze – usłyszałem i podniosłem głowę. Stał przede mną jakiś starszy jegomość w garniturze. Uśmiechnął się i poszedł.

- Dzień dobry – odparłem i poczułem się jakby Jan Chrzciciel zanurzył mnie w toni wstydu. Rozglądnąłem się. Stałem pod budynkiem uniwersytetu. Szybko przyjąłem dostojną postawę i ruszyłem w stronę wejścia. Gdy znalazłem się w środku, zlokalizowałem łazienkę, gdzie doprowadziłem się do porządku. Stojąc przed lustrem nałożyłem gombrowiczowską maskę i postałem jeszcze chwilę, patrząc, czy przypadkiem nie odklei się ona od mojej twarzy.

Wychodząc spojrzałem na zegarek. Konferencja zaczynała się za 10 minut. Przestudiowałem plan uniwersytetu  i (może to ze stresu?) miałem wrażenie jak wtapiam się w niego niczym Józio oglądający mapę ulicy Krokodyli. Tak czy inaczej, stałem już przed wejściem do auli. Popchnąłem mosiężne drzwi i przekroczyłem próg. Zobaczyłem kilka tysięcy osób z aparatami i komórkami w ręku. Poczułem się jak Einstein w 1923 roku, ponieważ miałem wrażenie, że większość z przybyłych chciała mnie bardziej zobaczyć niż posłuchać…

 

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Pastuh
Użytkownik - Pastuh

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-08-03 21:33:01