Wakacje
Wreszcie nadeszło upragnione lato. Po dziewięciu miesiącach ciężkich i intensywnych imprez studenckich przyszedł czas na upragniony odpoczynek. Dwa dni po zakończeniu sesji, wyciągnąłem z szafki zakurzony atlas i siadając przy biurku, zacząłem szukać odpowiedniego miejsca, na słodkie lenistwo.
Wtedy do pokoju wpadł mój współlokator Paweł.
-Kurwa Marcin! Zdałem! Zaliczyłem sukę!- przywitał się.
-Gratuluję.- powiedziałem, nie do końca szczerze.
Paweł rzucił plecak na łóżko, usiadł koło niego i wyciągnął ze środka piwo. Otworzył je, po czym długo nie myśląc wziął duży łyk, następnie odetchnął ze zmęczenia.
-A ty co robisz?
-Szukam miejsca na wakacje.
Gdy to usłyszał zerwał się z łóżka i podbiegł do mojego biurka.
-Jedziemy na wakacje?
-Ja na pewno.
-Wiesz gdzie musimy pojechać?- powiedział po czym wziął kolejny łyk.
-Rok temu gdy to powiedziałeś wylądowaliśmy na drugim końcu miasta, najebani w burdelu i bez pieniędzy.
-Jasne… bo dokładnie pamiętasz jak było. Jest takie miasteczko na południu… Stary, takie dupy!- mówiąc to narysował obiema rękami, w powietrzu kształt kobiety.- Tam chcemy spędzić wakacje!
-Jak się nazywa?
-A kogo to obchodzi.
-Kiedy tam ostatnio byłeś?
-Piętnaście lat temu. Mówię ci!
-Miałeś wtedy pięć lat! Jak możesz pamiętać jakie tam są dupy?
-Jak zwykle marudzisz…
Po dwóch godzinach przekonywania, Pawłowi w końcu udało się mnie namówić. Kupiliśmy mokry prowiant i wsiedliśmy do pociągu, który miał nas zawieźć do miasteczka, którego nazwy nie potrafię wymówić.
Pięć godzin podróży minęło bez większych niespodzianek, siedzieliśmy w przedziale i pili piwa. Gdy zobaczyliśmy naszą stację ogarnęła nas niesamowita radość.
Stanęliśmy przy wyjściu z pociągu. Paweł cały czas trząsł się z podekscytowania, jak małe dziecko, przed swoją pierwszą gwiazdką.
Gdy pociąg się zatrzymał, Paweł szybko otworzył drzwi i wyskoczył z pociągu.
-Dupy! Dupy! Dupy!- krzyczał.
Ja powoli wychodząc z wagonu rozejrzałem się dookoła. Moim oczom ukazała się obskurna, pusta stacja kolejowa. Jednak Paweł ujrzał coś co go zafascynowało. Stał zwrócony w lewą stronę i cały się ślinił. Podszedłem do niego i zapytałem co się dzieje. Ten wskazał palcem na ławkę, gdzie siedziały dwie, najpiękniejsze kobiety jakie w życiu widziałem. Całowały i obmacywały się z taką pasją i namiętnością jak nastolatki podczas pierwszego razu.
Jedna z nich, ta która miała czarne włosy z czerwonymi pasemkami, obrożę na szyi, pieszczochę na ręce i ubrana była na czarno, spojrzała w naszą stronę, a po chwili wystawiła język, na którym zabłyszczał kolczyk. Po tym powróciła do swojego poprzedniego zajęcia.
Pawłowi wychodziły oczy z orbit, więc postanowiłem zabrać go stamtąd zanim stanie mu się krzywda.
-Idziemy!- powiedziałem klepiąc go po ramieniu i idąc w stronę dziury w murze otaczającym stację.
Przeszedłem parę metrów i zorientowałem się, że Paweł dalej stoi w tym samym miejscu i zamiata jęzorem podłogę. Postanowiłem po niego wrócić. Gdy spojrzałem w jego stronę widziałem tylko pusty wzrok i mogłem sobie wyobrazić o czym teraz myślał.
-Chodź!- powiedziałem i ciągnąc go za ramię, ruszyłem w stronę wyjścia.
-Czekaj, czekaj… Proszę jeszcze chwila…- oponował nieskutecznie.
-Te baby i alkohol robią ci wodę z mózgu! Rusz dupsko!- powiedziałem przeciskając go przez dziurę.
Naszym oczom ukazał się niesamowity widok. Zaraz za stacją był przystanek autobusowy, na którym obściskiwało się dwóch facetów w różowych koszulkach. Spojrzałem na Pawła. Grymas na jego twarzy można określić tylko jako obrzydzenie. Myślałem, że zaraz zwróci to co jadł na obiad.
-Stary…- zaczął- To jest chore…
Obróciliśmy się w drugą stronę i ruszyliśmy w stronę taksówki. Zdziwiło nas, że ma różowy kolor, ale w pobliżu nie było innej. Wsiedliśmy do środka. Kier