Lew i Gazela
- Widzisz! Widzisz, do czego doprowadziłaś?! - Alfred zdyszany mówił do niej - Zawsze to robisz! To twoja wina!
- Wiem! Chce jeszcze! - Dziewczyna przestała się bronić.
Oparła czoło o ścianę i szybkim ruchem odchyliła się w tył, odpłacając kochankowi. Ten zamroczony osunął się kilka kroków. Zanim doszedł do siebie, wylądował na dywanie, czując dłonie Elizy na sobie. Uprawiali seks jeszcze przez kilkanaście minut, dopóki nie zaczęła dzwonić komórka mężczyzny. Gdy skończyli swoją zabawę, mężczyzna wysłał wiadomość do żony i udał się pod prysznic.
Było dobrze po jedenastej kiedy Alfred wyszedł, zostawiając śpiącą dziewczynę w sypialni. Wsiadając do samochodu, zadzwonił do żony:
- Kochanie? Już wracam, musiałem zmienić koło i wszystko się przedłużyło. Zaraz będę w domu.
Zapalił silnik. Spojrzał w okno mieszkania, w którym jeszcze godzinę temu był kimś więcej niż służącym swojej żony i zacisnął dłonie na kierownicy. Był wściekły, że wraca, zamiast zostać ze swoją młodą gazelą, która wielbiła go jak boga. Wiedział jednak, że jego awans leży w rękach jego żony. Gdyby romans się wydał, brat Elen, a przełożony Alfreda zniszczyłby go bez skrupułów. Nie dostałby pracy nie tylko w Liverpoolu, ale zapewne na całej wyspie. Wziął, zatem głęboki oddech, włączył głośną muzykę, by zagłuszyć myśli i ruszył do domu.