Letni poranek.
Uwielbiam letnie poranki. Wszystkie odgłosy malutkich zwierząt łączą
się w melodię, bez której nie wyobrażam sobie lata. Barwy budzącego się
do życia dnia sprawiają, że człowiek jest pełen nadziei i wciąż ufa, że
ten dzień będzie lepszy od poprzedniego. Jeszcze chłodny powiew wiatru
wszczepia w nas odrobinę energii i możemy rozpocząć kolejny dzień w
naszym życiu.
Tyle jest jeszcze przed nami...
A później trwamy
w gonitwie. Klepsydra czasu wciąż odmierza go skrupulatnie. I
zapominamy o wszystkim tym co cieszy nasze zmysły. Nie słyszymy już
dźwięków natury, a przed oczami nie mamy kolorów szczęścia.
Pod koniec dnia, otuleni zasłoną nocy opadamy bezsilni.
I
wciąż ten promyk nadziei. Mimo zmęczenia, przypominamy sobie, że już za
kilka godzin, przez nasze okno, po twarzy nieśmiało, pogładzi nas
promyk słońca. Rozmarzeni, kładziemy się do łóżek...