Jesienny Anioł
Znalazłem ich w małej, ale bardzo gustownej kawiarni „Słowa". On bardzo ją lubił, wręcz ubóstwiał jej urok. Jej pięknie wnętrze przyciągało przypadkowych przechodniów. Na jednej ze ścian filiżanka i ziarna kawy, na innej liście herbat, na następnej soczyście rozkrojone owoce, gdzieniegdzie jasna zieleń, która uspakajała natłoczone obrazy. Niby kawiarnia, a dzieli się na wiele innych kawiarni. Idziesz koło liści, aby wejść w kubek czekolady... przechodzisz obok złotego miodu, by dotrzeć do krainy czarnych i zielonych kaw. I ten piękny zapach, który napełnia nozdrza i namawia do kosztowania swojej cudnej krainy. Raj dla wzrokowych i zapachowych smakoszy.
- Ślicznie tu - wyszeptała ona zaraz po tym jak kierowani zapachami zamówili: on kawę z cynamonem, a ona zieloną herbatę z pomarańczą.
- Tak, cudnie. Uwielbiam tu przychodzić.
- Trudno się dziwić. Najchętniej spędziłabym tu resztę życia.
- Cieszę się, że ci się podoba - powiedział z uśmiechem.
- Cieszę się, że się cieszysz - odpowiedziała z lekkością.
- Myślałem o tobie ...dzisiaj i wczoraj też. - wyszeptał, w końcu dochodząc do sedna sprawy, jaka ich łączy: marzenie i myślenie - po prostu tak już mam...
- Na pewno przeminie ci myśl o mnie.
- Ja nie chce, żeby ona przeminęła.
- Dlaczego? Myśli zawsze trapią...
- Gdyby przeminęła brakowałoby mi jej, bo ja lubię myśleć o tobie. - urwał na chwilę - I będę tę myśl pielęgnował dopóki starczy mi sił.
- Nie wszystko jest warte namysłu.
- Ty jesteś. Po każdym widzeniu ciebie mam nowe coraz to cudowniejsze myśli. A ty, co myślisz o mnie?
- Po rozmowie z tobą długo jeszcze czuję twoją obecność koło mnie. Nie widzę, a wiem, że jesteś obok. I w środku, we mnie gdzieś głęboko. Może w podświadomości... znam cię prawie jakbym nie znała, a wydaje mi się, że wiem, kim jesteś. To fascynujące... i chyba wynika ze słabej znajomości twoich cech, dorabiam sobie do ciebie osobowość i tworzę ci własną historię. Nie wiem, dlaczego po prostu to stało się samo w podświadomości mych myśli. Powstała nowa dusza, a jej mieszkaniem jesteś ty, choć tak naprawdę to nie wiem, jaki jesteś. Historia o człowieku, który może nie istnieje.
- A opowiesz mi tę historię?
- Nie wiem, może to głupie i na pewno uległam jakimś
pozorom
i manipulacją, ale nie umiem tej wymyślonej osobowości wykasować
z tajników umysłu. - mówi jąkając się trochę - Wydaje mi się, że jesteś
idealnym tancerzem, bo idziesz przez życie skokiem lekkiego walca... cudownym
poetą, bo nadajesz zwykłym słowom piękny wydźwięk... - mówiąc to patrzy w sufit z
oczami szeroko otworzonymi - wspaniałym muzykiem, bo potrafisz wyczuć każdą
harmonię... cudownym malarzem, bo patrzysz oczami wyobraźni na krajobraz świata...
boskim aniołem, bo potrafisz z niczego uczynić coś... miłym, ciepłym człowiekiem
z uśmiechem na twarzy... i niepoprawnym romantykiem, bo nie lubisz rutyny...
- Podoba mi się ta historia - przerwał jej.
Zapadła cisza, ona obserwuje
swoją herbatę, a on patrzy na nią. Ona chyba żałuje,
że opowiedziała mu swoją historię o nim, jest bardzo speszona
i nie ma odwagi ponieść głowy z nad filiżanki. Po co to powiedziała, co ją
podkusiło? Dlaczego odkryła przed nim jakieś pokryte kurzem zauroczenie?
- Wiesz - zaczęła tłumaczyć się niepewnym głosem - to była taka bajka o człowieku...
- Opowiedziałaś mi o człowieku ze swoich marzeń - przerwał jej i dotknął jej podbródka, aby podnieść jej głowę z nad naparu - nie wiem czy taki jestem. - powiedział smętnie.
- Ale... ja wcale tego nie wymagam. Ja tylko powiedziałam, co do ciebie dopisałam, ale to nie znaczy, że musisz taki być czy, że taki jesteś. Mówiłam, że stworzyłam osobę, która w ogóle nie istnieje. To taka luźna, nie zapisana nigdzie bajka.