Ktoś
(godz. 22:30,
dom Jerry’ego Smitha, dzieci śpią, żona w łazience, chwila, notes, butelka
rumu… pół butelki-żona bierze długą kąpiel)
(Pamiętnik. Własność: Jerry Smith)
26 listopada
2009
Jutro mam iść
porozmawiać ze skazanym na karę śmierci… Dzień przed jego straceniem…Ciekawe co
ja mam mu powiedzieć? Witam jak się pan miewa?
Dlaczego pan to zrobił? (o dobre) Tak pogawędzimy sobie, może jakieś
kawały więzienne mi poopowiada, pikantne anegdotki spod celi… Potem napijemy
się herbatki, a potem go zabiją. Bomba… I po co mi to było, ja się nie nadaję…
ehh Ekstremalne sytuacje, możliwości rozwoju. Taaa, to jest krwiopijstwo. Jak
się pan czuje przed śmiercią? Jak cholera! (bo umrę ze śmiechu i to przed nim,
będą mieć dwa trupy, to będzie temat…) Co pan chce przekazać młodzieży?
Pamiętajcie dzieciaki kij ma dwa końce?
Zażądam żeby go związali (jeszcze mnie kropnie na odchodne). Dlaczego
ja, no dlaczego??? Czemu to nie jest… OOO! Kuba Rozpruwacz, jakiś zwyczajny… pomyleniec? Akurat mnie się trafił
idealista? Kurwa!!! i to ciągłe
przekonanie, że on miał nawet rację (przecież nie zabijaj, jestem katolikiem). 35 lat i wyszedł ze mnie hipokryta. Zrobił bym
tak samo! Tak??? Nie miałbym jaj, po co się oszukiwać. No przecież to jest
złe!! Złe???
* * *
Już 14 lat siedzę w celi śmierci. Podobno
jutro wreszcie ze mną skończą. Muszę powiedzieć, że już mnie zaczynała cholera
brać przez to czekanie na śmierć. Zasłużyłem na to i jak czapa, to czapa, In nomine Patris Filii et Spiritus Sancti.
Pewnie ciekawi was, za co tak umoczyłem. Otóż, za morderstwo ale dla wyższego
celu. Jestem kłamca?. Co za różnica… Mordercy i tak wszystko jedno. Zresztą jak
okiem sięgnąć w więzieniach, sami „niewinni kolesie, którzy chcieli dobrze”. Ale
ja mówię tylko jak jest i wcale nie protestuję.
To
się stało, gdy byłem na studiach, miałem 21 lat, a w kraju znów wybuchł skandal
rasistowski, sprowokowany przez grupę neonazistów. Nie zniosłem tego. Co to
były za wyroki? Mój, to rozumiem! Mówię wam, jak nigdy nikogo nie uderzyłem,
tak teraz byłem zdolny zabić. Wiele lat temu pewna wąsata glista wykorzystała
podobnych baranów jak tutejsi neonaziści i ta sroga lekcja powinna nam
wystarczyć. Nie oszukujmy się, ci cali szowiniści chcą tylko zrobić rozróbę jak
jakieś bydło, a ta ich idea, to zwykła przykrywka. Postanowiłem dać im wreszcie
nauczkę, której nigdy nie zapomną. Zdobyłem broń. Ukryłem się na wieży ratusza.
Gdy wychodzili z lokalu, w którym się spotykali, obrałem cel. Był to jeden z
ich przywódców oraz dwa łyse karki. Szli razem rynkiem, na parking. Ludzie z
daleka się cofali. Strzeliłem. Padł jeden. Pozostali zaczęli uciekać. Czułem
ich strach. Strzał. Padł drugi. Trzeci się zatrzymał. Płakał. Był na kolanach.
Nie miałem litości. Po raz trzeci pociągnąłem za spust. Padł. Wszyscy trzej
byli martwi. Leżeli nieruchomi w kałużach krwi. Czułem to. Krzepnąca krew.
Strużki życia. Zwolna spływały do studzienki. Do ścieków. We właściwe miejsce.