KSIĄŻKA
dku nie było nikogo. Na podłodze leżała grzbietem do góry otwarta książka. Podniósł ją ostrożnie jak jakiś dowód rzeczowy. Ostatnia strona zaznaczona była czerwoną plamą. „Krew”, przemknęła mu przez głowę, wzorem filmów detektywistycznych, odkrywcza myśl. „Tylko czyja?”, zapytał sam siebie i przyjrzał się uważnie plamie. Przez ułamek sekundy wydało mu się, że plama porusza się, układając w jakiś dziwny wzór, jakby pismo celtyckie czy hebrajskie. Nie był pewien. Wrażenie szybko się rozwiało. Odsunął książkę od oczu na długość wyciągniętych ramion, gdyż był dalekowidzem. I wtedy zobaczył drukowany napis. Coś jakby tekst zaklęcia, ale nie potrafił go przeczytać. Zamknął więc książkę i wrócił do telewizora.