krótka droga bez końca
Po mokrym, nierównym chodniku szłam JA. Omijając kałużę większe, świadomie wchodząc w mniejsze, myślałam o deszczu. Czy jest słony, słodki a może kwaśny.. A może nie ma smaku?
Po drugiej stronie ulicy, szedł Bóg. Patrzył w twarze przechodniów i poszukiwał tej jednej. Zauważył MNIE. Wychwycił szybko pełne rezygnacji spojrzenie. Słono-słodko-kwaśne spojrzenie bez wyrazu. Bóg spojrzał, wzniósł oczy ku niebu i westchnął..
Ojcze, nie ma Cię nade mną, Ojcze mój, kim jestem?
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora