Kilka niepotrzebnych słów
Zapewne czyta Pan i niedowierza, nieznajomy facet przysyła list, zapewnia, że od kilku dni nie żyje i do tego opowiada brednie jak z programu o najgłupszych historiach życia. Napisałem ten list żeby się wygadać, żeby ktoś wiedział, że na świecie istnieją tacy jak ja, świadomi samobójcy. Mógłby Pan ten list przesłać do Ewa Drzyzgi. Ale, po co? I tak powiedzą, że stchórzyłem, że wszyscy by mi pomogli, mogłem zadzwonić na infolinię, tam siedzieli i czekali na takich jak ja, znali magiczne zaklęcia, które prostowały poplątane życia. Ci, którzy tej pomocy jak ja nie szukali, tkali spokojnie nić, która oplatała ich szyje.
***
- Co nic nie gadasz, kto napisał?
- Nie wiem, to strasznie dziwne.
- Jak! Nie wiesz, kto ci listy przysyła?
- Zwyczajnie się nie podpisał.
- Czego chciał?
- Pisze, że się zabił, a zamiast z rodziną ze mną się żegna.
- Stary, ty się dobrze czujesz?
- Czytaj!
- …
- Matko bosko, to list samobójcy! Trzeba szybko na Policję, niech szukają, może znajdą, może uratują!
- Widzisz, że nie chce żeby go ratować. Trzeba uszanować wolę.
- I co teraz?
- Nic, tylko szkoda, o jedną książkę mniej sprzedam.