Kiedy inni śpią

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Już słyszę, po co idzie. Otwiera drzwi, muzyka wypada ze środka.

– Jarek, możesz przyjść? Facet nie chce zapłacić.

Po tylu latach rozpoznaję kroki dziewczyn, chodzą inaczej w zależności od powodu.

No nie dadzą czytać – myślę.

– Idę – mówię.

Dziewczyna patrzy na mnie przez chwilę, nie ruszam się, więc wraca na ‘salon’. Samozamykacz domyka za nią szklane drzwi i znów muzyka jest przytłumiona.

Jak ja mam dość tej roboty.

Dźwigam się jak starzec.

Powinienem teraz spać, jak zwykli ludzie.

Wychodzę zza kontuaru i wchodzę do poczekalni.

– Co znowu? – pyta taryfiarz.

Siedzi na wprost ‘salonu’, żeby widzieć, co się tam dzieje. Ignoruję go, szukam wzrokiem Bogdana, siedzi z boku. Chcę, żeby popilnował wejścia.

– Bodzio, zerkniesz?

– Jasne. – Z ławy podrywa się postawny pięćdziesięcioletni pan, dość zaokrąglony.

Otwieram drzwi i uderza we mnie głośna muzyka i dyskotekowe nocne smrody. Kula kręci się nad parkietem, światełka migają, śmiechy i hałasy wkoło. Po lewej Natalia wywija na rurze. Wyskakuje w górę, chwyta się nogami i zjeżdża głową w dół.

Akrobatka.

Cztery loże po lewej, pięć po prawej, wszystkie zajęte przez gości oraz dziewczyny, większość w samej bieliźnie. Mówimy na nie, bieliźniarki. Niektóre mogłyby się ubrać, wypadłyby korzystniej.

Przecinam parkiet. Nienawidzę zwracać na siebie uwagi, choć opinię cymbałów, którzy tu przychodzą, mam głęboko w dupie.

Do dziewczyn się uśmiecham, czasami puszczę oczko, lubię je podkręcać dla zabawy. Potem dochodzą do mnie ciekawe plotki. Podobno ostatnio dmuchałem grubą Anetę. Nie wiem, czy istnieje ilość alkoholu, która by mnie do tego skłoniła.

Najlepiej, kiedy się o mnie pokłócą. Nie dlatego, że jestem jakiś super przystojny. Bramkarz, jeśli nie jest stary, jest obiektem pożądania, bo to jedyny facet w klubie, który nie jest klientem.

Prostytutki to proste stworzenia.

Już widzę, który to stary dziad, siedzi przy barze. Nieważne, czy bogaty, czy biedny, czy lekarz, czy mechanik, nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Każdy nachlany zamienia się w idiotę.

Dziewczyny z nim nie gadają, inaczej by się awanturował. Dopiero co wypieprzałem jednego.

Schodzę z parkietu i kieruję się do tej części lokalu, gdzie jest bar i jeszcze cztery loże. Chłop już widzi, że do niego idę, ale udaje, że nie.

Jest tu kilku gości, wszyscy ciekawi, co z nim zrobię.

– No i co my tu mamy? – pytam wesoło barmankę Anię, ale patrzę na niego.

– Pan ma do uregulowania jeszcze sześćdziesiąt pięć złoty. Postawił dziewczynie dwa drinki plus…

– Już płaciłem! – wybucha typ.

– Nie drzyj się pan – mówię.

– Ale jeszcze domawiał pan jednego drinka i za niego pan nie zapłacił – mówi Ania.

– To dziewczyna wzięła, ja nie brałem!

– Ale postawił pan dziewczynie…

– Nie stawiałem!

Pewnie, że nie stawiał, dziwka go naciągnęła i teraz ja muszę oszukanego chłopinę zmusić do zapłaty, żeby i ona zarobiła, i bar.

Mówię do niego serdecznie.

– Panie, w zabawie dużo się dzieje, a pan jest przecież dżentelmenem i chyba nie odmówi dziewczynie?

Patrzę mu w oczy. W moich dostrzega pewność siebie, łamię go tym jak zwierzę. I płaci.

Uff.

– No i pięknie, życzę miłej zabawy – mówię z promiennym uśmiechem.

Wołam jeszcze Anię na słowo.

– Mówiłem, bez chamskiego wymuszania drinków. Następnym razem nie będę załatwiał waszych spraw.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04