KAY

Autor: Robert-Altamiro
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0


-Ty równiesz,a mimo to mnie osadzasz! Stwierdzasz ze nic nie wiem o zyciu,malo przeszlam,a jesli cos jak to okresliles mi sie przytrafilo to byla to jakas blahostka! Pewnie jeszcze pomyslales "ale z niej chisteryczka!"
-W rzeczy samej!
-Samolubny draniu! Nie masz pojecia jak to jest czuc sie umarlym za zycia! Gdy cierpienie i ból sa
tak wielkie,ze pragniesz smierci! Wrecz marzysz o niej kazdego dnia. Kazdej nieprzespanej nocy.
Nie znasz samotnosci.
-A ty znasz?
-Tak,choć wolałabym nigdy jej nie poznać.
Steven i Kay skrzyżowali swe spojrzenia

W szpitalu San Bernardino

-Calkowite zgladzenie szyjki macicy! Rozwarcie
7cm!
Czestotliwosc wystepowania skurczy?
-Co 4 minuty!
-Ile trwaja?
-Okolo minuty!
-Strasznie boli,jakby mnie mialo rozsadzic od
srodka!
-Prosze spokojnie oddychac,to przyniesie pani ulge!
-Gleboki wdech i... wydech!-kojace slowa pielegniarki.
Zbadam teraz pania:
-Polozenie miednicowe posladkowe!
-Jestes tego pewien?
-W 100 procentach!
-Moze zrobisz USG.
-To nie bedzie potrzebne.Biegnij i sprowadz połozną Powiedz jej,ze czeka nas poród miednicowy Pospiesz się, w kazdej chwili mogą odejsc pacjentce wody płodowe.


Na dachu wieżowca:

Wiem,że jest Ci bardzo ciężko...
-To nie Twoja sprawa...
-Moja...
-Czemu chcesz mi pomóc?...Dlaczego tak Ci na tym zależy?....
-Nie zasłużyłes na smierć...
-Skąd wiesz?
-Nikt na nią nie zasługuje. Każdy ma prawo żyć.
-Nie ja...
-Steven masz prawo do zycia jak każdy człowiek.Śmierć nie jest rozwiązaniem.Nie rozwiąze Twoich kłopotów.
-Zostaw mnie i idź.
-Pójdziemy razem.
-Zajmij się swym zyciem.
-Wspólnie się zajmiemy.Ty pomozesz mnie a ja Tobie.

W szpitalu:

-Co sie stalo?
-Dziecko przybralo inna pozycje niz powinno.
-Co to oznacza?
-Ustawilo sie pupą do dolu a glówka do góry! Powinno byc na odwrót.
-O Boze!-przyszla mama chwycila reke meza.
-Nie denerwuj sie najdrozsza.
-Dlaczego tak sie stalo?
-Trudno powiedziec.Dzieje sie tak z wielu powodów.W wiekszosci przypadków nie potrafimy
wytlumaczyc przyczyn takiego ulozenia.
-Czy mojemy dziecku cos grozi?
-Zrobimy wszystko co w naszej mocy,by urodzilo
sie zdrowe! Prosze sie uspokoic i oddychac
-Tetno plodu 140!
-To dobrze?
-Tak.
Na sali pojawia sie polozna.Nastepuje pekniecie pecherza plodowego i wydzielenie sie plynu owlodniowego.
-Okropny ból. Kiedy to sie skonczy?
-Za mniej wiecej godzine.
-Nie dam rady.
-Dasz kochanie!
-Mam juz dosc. To ponad moje sily.
-Wytrzymaj kochanie. Wszystko bedzie dobrze.
-To nie ty muszisz rodzic.
Po twarzy Lucy splynely lzy.


Na dachu:

-Mnie nie można pomóc
-Można...pozwól sobie pomóc.

Policjantka cofneła,robiąc parę kroków do tyłu

-Chodź do mnie Steven.

Mężczyzna przybliżył się do dziewczyny...

-Dobrze...

Poczym natychmiast cofnął. Tak jakby zmusiła go do tego niewidzialna siła...

-Chodź...wszystko będzie dobrze...

Ponowna próba i cofnięcie się

-Zaufaj mi...chodź...zwalcz to w sobie i chodź do mnie...dobrze...dasz radę...chodź...




W szpitalu:

-Skurcze co dwie minuty. Czas trwania 90 sekund.
-Jakie jest rozwarcie?
-8 centymetrów.
-Tetno?
-135.
-Co sie dzieje?
-Wszystko w porzadku.
-Jak to? Tetno sie obnizylo.
-To normalne w trakcie porodu,prosze sie nie martwic. Granica bezpieczenstwa wynosi 90. Klopoty pojawia sie,gdy tetno spadnie ponizej tego poziomu. Niech sie pani odprezy.
-Latwo panu powiedziec
-rozwarcie 9 centymetr&

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Robert-Altamiro
Użytkownik - Robert-Altamiro

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2016-07-31 00:58:50