KAY
-Tylko idiota może o to pytać.
-Zamknij się.
-Nie, nie ma. Trzyma broń w ręce,ale spust jest wolny.
-Co?
-???
-W takim razie o co mu chodzi?
-Obserwuj go i mów co robi.
Na dachu:
-Co jest? Nie zależy wam na swoim człowieku? Nie chcecie jej ocalić? Szkoda by bylo
tak pięknej dziewczyny.
Sto metrów niżej:
-Oddaje strzał w powietrze.Wskazuje na pańską córke i na broń.
-Daje znać,co za chwile zrobi. Parszywe życie. Za pare sekund zginie jedna z najlepszych policjantek w tym cholernym miescie.
Z wysokosci stu metrów:
-Wiem, że mnie widzicie. Uważacie że to wszystko blef? Myślicie, że nie odważe się jej zabić? Więc
patrzcie.
Na ziemi:
-Krzyczy w naszą stronę.Przycisnął broń do skroni Kay. Położył palec na spuście.
-To już koniec. Stracimy ją.
Chris się przeżegnał,mówiac:
Wybacz mi Boże. Wybacz mi zabójstwo córki.
Wszyscy zamilkli. Zapanowala przeraźliwa cisza....
Pare sekund pózniej:
-Nie oddał strzału. Ściągnął palec z pustu.
-Mackenzie podobnie jak i reszta odetchnął głęboko:
-Dziekuje Ci Boże.
-Kamień z serca. Masz wielkie szczęście partnerko.Muszą czuwać nad tobą aniołowie.
Szaleniec:
-Kim u licha jesteś?
-Zwykłą,zagubioną w miejskiej dżungli dziewczyną, a ty?
-Człowiekiem bez przyszłości.
-Znam to uczucie. Wiem jak to jest.
-Nic,nie wiesz. Slyszysz? Nic.
-Przestań się drzec,bo ogłuchne.
-Wrażliwy słuch co?
Brak odpowiedzi.
-Wyglądasz mi na córeczke jakiegoś milionera. Lalunie jeżdżącą do oddalonego o 300 metrów
sklepu samochodem,bo nużki delikatne,a i buciki mogłyby się zniszczyć.
-Mylisz się.
-Nie krzań i tak ci nie wierzę Wy dzieci bogaczy umiecie oszukiwać i bajerować.
-Nie robie tego.
-Myslałby kto,że to prawda. Pewnie,przejeżdżałaś swoim cacuszkiem,za sto baniek i usłyszawszy o
mnie w radiu pomyślałaś sobie,że uratujesz nieszczęśnika i zostaniesz bohaterka. Jeśli się nie
uda to przynajmniej bedziesz miała trochu rozrywki w swoim nudnym,bezsensownym życiu.Stoisz tu teraz udając współczucie i opowiadając pierdoły,że wiesz jak to jest,gdy nie ma się po co ani dla kogo żyć.
-Skończyłeś?
-Może.
-To dobrze bo teraz ja ci coś powiem.
-Niesamowite...
-Nie jedno w życiu przeszłam i wiem co to ból i cierpienie.
-Pewnie złamałas paznokieć,a twoim największym cierpieniem był bolący ząb.
-Nie wchodź mi w słowo. Jeszcze nie skończyłam.
-Ciekawe jakie jeszcze bajeczki wymyślisz.
-Nie wiem co ci się przytrafiło,jakie zło cię spotkało ale nie masz prawa czynić się największym cierpietnikiem świata.
-Dlaczego?
-Inni ludzie też cierpią i mają swoje problemy. Nie jesteś jedynym,który poznał gorzki smak łez
-Ty ich nigdy nie poznałaś
-Poznałam.Posmakowałam ich już w dzieciństwie i od tamtej pory się z nimi nie rozstaje. Towarzyszą mi przez całe życie. Mówi się, że najgorsze w życiu są pożegnania.Choć to smutne i zabrzmi przerażająco nie jest to do konca prawdą. Jest coś o wiele gorszego.Nie możność bycia przy ukochanej osobie w jej ostatnich chwilach życia. Gdy nie mozna sie przytulic! Poczuc ciepla ciala! Bijacego serca! Przyjaznej dloni na twarzy! Gladzacej wlosy!Gdy nie mozna powiedziec kocham cie i samemu uslyszec tych slów!!! Ostanie chwile spedzone z rodzicami,z miloscia swojego zycia,choc wypelnione nieukojonym bólem i melancholia sa jedna z najwazniejszych rzeczy w zyciu i kazdy powinien miec do nich prawo!
Lzy splywajace po twarzy policjantki wzruszyly Stevena,poruszajac go do glebi,mimo to
powiedzial:
- Widze,ze przezylas cos w zyciu! Jednak to napewno nic takiego!
-Ty egoisto!-krzyknela zdenerwowana dziewczyna.
-Nie mów tak do mnie! Nic o mnie nie wiesz!