KAY-rozdział siódmy
Rozdział siódmy
Z samego rana do San Bernardino wkracza policja.Zakuwa w kajdanki zdezorientowanych lekarzy i pielęgniarki. Jeden z nich skalpelem atakuje Kay.Wytrąciwszy mu go policjantka obezwładnia doktora.
Ordynatora John zatrzymuje przed tylnym wyjściem:
-Wybierasz się gdzieś? Prycza w więzieniu już czeka.
-Nic nie zrobiłem.
-Tak,tak a ja jestem arcybiskubem Ralphem.
Do Kay:
-Mamy ich.
-Jeszcze nie,brakuje dyrektora.
Granatowy mercedes gwałtownie zawraca. Kay rusza z spiskiem opon.Samochody ostro skręcają na czerwonym,powodując zderzenie... biała mazda przejechawszy przez chodnik uderza w drzewo:
-Potrzebna karetka na Sunset Bulvard.Pospieszcie się.
Przestępca niemalże potrąca młodą parę,która cudem ratuje swe życie:
"Co on wyprawia? ...rozum postradał?"
Uciekinier wjeżdża do parku-tarasuje stoiska z lodami,ciepłymi przekąskami.Przerażeni ludzie odskakują ,dzieci uciekają z krzykiem.
Policjantce udaje się uniknąć potrącenia matki z małą dziewczynką:
"Mój Boże...o mało ich nie zabiłam"
Wyjechawszy na ulicę pojazdy zwiększają predkość...pędzący merc z trudem wyrabia się przy skręcie na most-przy zjedzie traci przyczepność,zaczyna dachować...Kay gwałtownie hamuje...samochód obraca sie...wpada na przeciwległy pas drogi-policjantka w ostatniej chwili ucieka przed nadjeżdżającym tirem...w powietrze wznosi się kula ognia...Kierowca ciężarówki ginie w płomieniach...
Z rozbitego merca Kay wyciąga przestępcę...po przyjeździe ambulansu i partnera:
-Wszystko w porządku?
-Nic mi nie jest.
-Podziękuj swojemu aniołowi stróżowi,czuwa nad tobą.
"Dziękuje Mamo"
-Biorą dyrektora...
-Pojadę z nimi.
-Weź mój samochód i jedź odpocząć.
-Dzięki
-Tylko nie rozbij go
-Przecież mnie znasz
-Znam...
-Nie martw się,nawet go nie zarysuję-z uśmiechem na twarzy.
********
Późnym popołudniem Kay wraca do domu,słysząc już od progu radosne wołanie:
-Mamusia...mamusia-Sara z radością wpada w objęcia matki:
-Mój kochany aniołeczku....Byłaś grzeczna?
-Tak.
-Nie sprawiała najmniejszych kłopotów.
-Jak się czujesz Alicio?
-O wiele lepiej,dziękuje
-Nie ma za co.
-Aresztowaliście tych ludzi?
-Tak,wszystkich.
-Jakich ludzi?
-Bardzo złych skarbie.
-Co z dzieckiem Lockhardów?
-W ramionach szczęśliwej mamy.
-Bogu dzięki
-Tak..."i pewnej kobiecie w czerni"
-Wiesz mamo...
-Co aniołku?
-Jestem z ciebie dumna...robisz tyle dobrego dla ludzi.
-Kochanie...dziękuje-ze wzruszeniem.
Chwilę później:
-Kto dziś ma święto?
-Tata.
-Pamietałaś o prezencie?
-Tak
-Zuch dziewczyna.
-Chodź pójdziemy odebrać tort a później zrobimy kolację.
-Daj adres ja odbiorę.
-Nie mogę cię oto prosić.
-Przy najmniej tak się odwdzięczę za okazaną pomoc.
-Dziękuje.
-Nie ma sprawy...lecę
-A my moja panno idziemy do "centrum dowodzenia"
-Tak jest-radośnie
-Mianuje cię moim pierwszym asystentem.
-Do usług...
W kuchni :
-Co dziś zaśpiewamy?
-Królową tańca.
-Świetny wybór...panie i panowie przed Wami muzyczny duet beautiful girls i...królowa tańca:
Możesz tańczyć, możesz żyć
Masz czas by korzystać z życia
Och
Po drodze Alicia pozwala sobie na chwilę przyjemności-kupuje pysznego włoskiego loda w polewie...tymczasem w domu państwa Richards trwa muzyczna fiesta kulinarna:
Spójrz na tą dziewczynę na scenie
Odnalazła w sobie królową tańca
Piątkowa noc i niewyraźne światła
Spójrz w to miejsce
Gdzie grają