KAY-rozdział pietnasty
...jakiś nerwowy...tata?-otworzywszy dzwi.
-Co ty masz na sobie
-To wczym czuję się dobrze,w końcu jestem u siebie.
-Mamy gościa.
-Tą wiedźmę-zauważywszy matkę Seana wysiadającą z samochodu.
-Zachowuj się.
-Zawsze to robie.
-Coś wiem na ten temat.
Podszedłszy do drzwi Teodora z oburzeniem patrzy na Jenny:
-Witaj
-Dzień dobry-z pogardą w głosie.
-Powiedziała Morgana.
-Kto?
-Na Harwadzie tego nie uczą.
-Słuchaj no.
-Rozejm nie po to tu przyszliśmy.
-Okrągły stół został w Camelot.
-Czy ona się ze mnie nabija?
-A jednak kumasz co nie co.
-Nie dość że ubrana jak...
-Jak to? Nie podoba się to wynocha.
-...to jeszcze pyskata.
-Uspokójcie się...obie.
Prokuratorka i matka Seana mierzą się wzrokiem który nie zwiastuje nic dobrego.
-Jest Kay?
-Nie ma.
-Mogłam się tego spodziewać.
-Masz coś do mej siostry.
-Owszem.
-Jak zawsze.
-Co tak pachnie?-chcąc rozładować coraz większe napięcie.
-Moja kolacja.
-Co pichcisz?
-Jajecznicę z kiełbaską i szczypiorkiem.
-Brzmi apetycznie.
-Przyniose.
-Dwie porcje.
-Nie jadam czegoś takiego.
-No tak...zresztą i tak brakło mi arszeniku.
-Ty...
"No już...daj mi tylko pretekst"
Zmiarkowawszy się Teodora nie konczy wypowiedzi.
"Cwana suka"-idąc po kolację.
Do gościa:
-Przepraszam na chwile.
-Oczywiście
Wchodząc do kuchni:
-Czemu taka jesteś?
-Jaka?
-Dobrze wiesz.
-A jaka mam być?
-Miła
-Dla niej?
-Tak.
-Niech się cieszy że ją nie wyrzuciłam.
-Robisz się jak twa siostra.
-Coś w tym złego?
-Owszem.
-Jestem innego zdania.
-Jak zawsze.
-Co to miało znaczyć?
-Nie ważne.
-Typowe,zaczynasz i nie kończysz.
-Bo i tak macie to gdzieś.
-To ty tak uważasz.
-Bo tak jest.
-Ta rozmowa nie ma sensu.
-Najwyraźniej.
Jenny wychodzi z kuchni:
-Cholera
W salonie:
-A ty dokąd?
-Tam gdzie chce.
Dziewczyna siada na werandzie.Czekając na siostrę je jajecznicę która tym razem nie smakuje tak jak zawsze.W czarnym suwie:
-Już prawie jesteśmy.
Małżonkowie spoglądają na siebie.Mężczyzna bierze dłoń kobiety:
-Cokolwiek znami zrobią nie okazuj strachu.Jak mamy zginąć to zgodnością.
Kierowca zwraca się do towarzysza:
-Masz wiadomość?
-Tak,wszystko zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami.
-Zabijcie nas od razu dranie.
-Nie kuś.
-Na co czekacie?
-Zamknij się.
Suwy podjeżdżają pod bramę.Uzbrojony mężczyzna podchodzi do samochodu:
-Otwieraj
-Jak łowy?
-Udane
Wjechawszy samochody zatrzymują się na podjeździe:
-Wychodzić
-Kim jesteście?
-Przekonacie się.Z wozu.
-Kto wami dowodzi.
-Popatrz się w tamtą stronę.
Drzwi pierwszego suwa otwierają się...