KAY-rozdział dwunasty

Autor: Robert-Altamiro
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

.
-Mamo zobacz mewa.
-Co panią podać?
-Miłośniczko przyrody na co masz ochotę?
-Na wszystko jestem strasznie głodna.
-Poprosimy spaghetti bolognese i granite.
-Coś do picia.
-Nie,dziękuje.
-Mamo,co to jest gra-nite.
-Zobaczysz skarbie.
-Smaczne?
-Jeszcze jak.

Czekając na dania dziewczynka ciekawie rozgląda się po sali,patrząc z zachwytem na wystrój utrzymany w białej tonacji...na zdjecia i przedmioty.Kay patrząc na złocistą plaże i szmaragdowe morze przenosi sie na chwile w inny czas...Dla niewiedzącego co się stało chłopca czas się zatrzymał.Niby widział co się wydarzyło ale nie rozumiał tego-nie potrafił zrozumieć jak to możliwe...że w jednej chwili...że...jak spowolniony film ma przed oczami Kristin...słyszy jej słowa

"Uciekaj Michael..."

...widzi jak wyciąga Ashley z samochodu...i ...wybuch...stoi nie wiedząc co począć...jakaś kobieta podbiega do niego-lecz on jej nie widzi.Niedostrzega jak chwyta go za rękę,coś do niego mówi...Nieruchomy ma łzy w oczach...chce biec do siostry lecz nie może się ruszyć.Nogi odmawiaja mu posłuszeństwa.Upadłszy na jezdnie patrzy się w miejsce gdzie lezy jego siostrzyczka... nieruchomym wzrokiem kobieta patrzy na drzwi sali operacyjnej...ręką ociera łzy tak jakby chciała je ukryć:

-Nierób tego.
-Czego?
-Przecież widze że płaczesz.
-Nie potrafię być taka jak ty.
-Znaczy jaka?
-Taka zimna,bez uczuć.Nic cię nie rusza? Nie rusza że twój brat tam lezy i być moze umrze.
-Obchodzi,cholernie obchodzi.

Nastolatka odchodzi na bok

"Obchodzi mnie a winni temu zapłacą"

Samantha podchodzi do kobiety na korytarzu:

-Pani jest matką?
-Tak...
-Czy on?...
-Kim pani jest?
-Siostrą.
-Co z moim synem?
-Będzie żył.
-Dziękuje-obejmując lekarkę-bardzo dziękuje.

Zaskoczona Samantha nic nie mówi-nie wie co.Nigdy nie była w takiej sytuacji,nikt tak jeszcze jej nie dziękował za uratowanie życia.Milcząca czuje w sercu zadowolenie.Uśmiecha się.
Patrząc za odchodzącą dziewczyną:

-Nie chcesz zobaczyć brata?
-Później.
-Ja poczekam
-Dobrze siostra przyjdzie po panią gdy znajdzie się na sali pooperacyjnej.
-Dziękuje
-Nie ma za co.

Odchodząca lekarka słyszy

-Mój synek...mój kochany synek...będzie żył.Dziękuje Boże że wysłuchałeś mych próśb.Pobłogosław tej lekarce bo to złoty człowiek który go uratował.

Łzy wzruszenia napływają do oczu Sam:

"Ratuje i zawsze będę ratować bo każde życie jest bezcenne zwłaszcza życie dziecka"

Rozmyślania przerywa głos dyrektora:

-Do mnie!
-Co?
-Słyszała pani.

Na salę rozpraw wracają sędziowie przysięgli-skupieni,poważni.Obrońca i Prokuratorka patrzą na nich tak jakby z ich twarzy,oczu chcieli wyczytać jaką decyzję podjeli.Sedzina zwraca się do przysięgłych:

-Czy podjeli Państwo werdykt?
-Tak wysoki sądzie.
-Czy jest on jednoznaczny?
-Tak.
-Proszę odczytać.
-My sędziowie przysięgli uznajemy oskarżonego za winnego zarzucanych mu czynów.

Na sali wybucha euforia braw i krzyki oskarzonego:

-Wy sukinsyny:
-Prosze się uspokoić
-Ty żdziro.
-Sąd skazuje oskarżonego na karę śmierci...zostanie ona wykonana za miesiąc w południe...do tego czasu oskarżony przebywać będzie w więzieniu stanowym o zaostrzonym rygorze.Od wyroku nie ma odwołania.

Ponowne brawa...Zadowoleni ludzie opuszczają salę rozpraw jednak Jenny ma mieszane uczucia-powinna się cieszyć a jakoś za bardzo tak jest...powinna być zadowolona a mimo to nie jest...wygrała lecz czy na pewno...takie myśli krążyły jej po ogłoszeniu werdyktu.Zatriumfowała sprawiedliwość lecz czy to coś daje?...czy coś zmienia?...Nie przywróci do życia tych kobiet....a te

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Robert-Altamiro
Użytkownik - Robert-Altamiro

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2016-07-31 00:58:50