Kawa i spółka
ką. - Pani jest jeszcze milsza, niż się spodziewałem. – uśmiechnął się do niej promiennie, służąc swoim ramieniem w drodze do pobliskiej kawiarni. – Może właśnie pani się gdzieś spieszyła, a tu wybiera się ze mną na kawę. Z wariatem, przez którego rozsypały się pani zapiski. A może za bardzo sobie pochlebiam? Proszę wybaczyć... Uśmiechnęła się dyskretnie, wsłuchując się w przyjemną barwę jego głosu. Tak przyjemną, że mogłaby go słuchać zawsze i wszędzie. Nawet wtedy, gdy tłumaczył swoje przypuszczenia tym, że tak czarująca młoda kobieta powinna być czymś zajęta w piątkowe popołudnie. - I jestem. – przerwała z uśmiechem jego monolog. – Idę na kawę z czarującym młodym mężczyzną. - Dlaczego? – spytał dociekliwie, jakby to pytanie dręczyło go odkąd się zgodziła; nie wiedział tylko, jak i kiedy je zadać. - Bo lubię kawę.