Kapitan Eliza (Rozdział 3)
-Nie wiem, ale… wiem. Patrick, mogę cię prosić na słówko?
Poszli do kajuty kapitana.
-Dlaczego nie pomyślałeś o skutkach swoich poczynań?- zapytał.
-Jakich poczynań?- wyjąkał Patrick.
-Dobrze wiesz.
„Czy to możliwe, że… że Esther? I że on wie?”- zastanowił się.
-To moja siostra- odparł.
-Nie pytam cię, dlaczego to zrobiłeś, tylko dlaczego nie pomyślałeś o skutkach swoich czynów.
-Jakich skutkach?
-Ano takich, że twoja siostra była w zęzach. Kobieta na pokładzie przynosi pecha, no i masz- wpadliśmy na skały. Może tak chciał los, bo musimy sprawdzić, co jest na tej wyspie, ale, mimo to, uszkodził się kadłub. Razem z nim zęzy, w których znajdowała się twoja siostra. Los sam cię ukarał. Nie za to, że chciałeś być z Esther, tylko za to, że mnie oszukałeś- odpowiedział kapitan.
-Przepraszam- wyjąkał Patrick.
-Myślałeś, że mnie przechytrzysz?- uśmiechnął się.
-Tak- odparł smętnie.
Kapitan machnął ręką. Do kajuty weszła Esther. Rodzeństwo padło sobie w ramiona.
-Co z nami będzie?- zapytał Patrick- wrócimy na ląd?
-Nie. Jesteś członkiem załogi. Co prawda można z niej wystąpić, ale ja muszę się zgodzić.
-Jestem beznadziejnym żeglarzem i zbędnym balastem. Czemu miałbym tu zostać?
-Powinieneś. Czuję to.
Do kajuty wbiegł James.
-Zabezpieczyliśmy okręt, by nie zatonął i nie uszkodził się bardziej. Utrzymujesz, że powinniśmy zejść na ląd?
-Tak- odparł pewnie kapitan.