Jest-Takie-Miejsce 22
Za moment mamy obiad. Jola i Ania poszły już na dół. Ja zostałam na górze sama. Planuję iść po Krzysia, bo się stęskniłam za Supermanem. Mam ochotę się powygłupiać, a on śmieje się ze wszystkich moich żartów. Schodzę ze schodów i zatrzymuję się, kiedy słyszę ciekawą rozmowę. Kuba. I jeszcze ktoś. Igor, bo pada dużo przekleństw. Tylko on tak mówi.
- Ty pojebany jesteś – mówi Igor, chyba do Kuby, bo innych głosów nie słyszę.
- Wiem, co robię. – Jednak Kuba.
- Myślisz, że cię polubi, jak będziesz ją wkurwiał? – Robi się interesująco…Czy on mówi o mnie? Kuba rozmawia z kimś o mnie?
- Normalna akcja, że tak – Słyszę tą jego śmieszną odzywkę. Domyślam się, że teraz się uśmiecha.
- Kuba, odjebało ci.
- Żebyś wiedział. Strasznie mocno mi odjebało – odpowiada, a ja jestem w szoku.
- Musimy zapalić – kontynuuje Igor, a ja wracam na górę, żeby mnie nie zauważyli. Igor jest strasznie irytujący. W jego każdym zdaniu musi być wulgaryzm. Nie lubię tego. Czy ja naprawdę analizuję poprawność językową Igora, po usłyszeniu takiej rozmowy?? Chodziło im o mnie? Nieee. Na pewno nie. No ale, jak nie o mnie, to o kogo? Mam tylko nadzieję, że nie o tą śmieszną Olgę. Ani nie jest ładna, ani fajna, ani miła, a już na pewno nie jest zabawna. Przez te kilka dni nie znalazłam u niej żadnej zalety. Za to odkąd pocałowała Kubę, widzę miliony wad. Z rozmyślania wyrywa mnie Damian. Idziemy razem na obiad.
- Czego Kuba tak naprawdę ode mnie chce? – pytam wprost Damiana. Przecież zna go lepiej niż ja. Może czegoś się dowiem. Może powie to, co chcę usłyszeć.
- Będziemy gadać o Kubie? – Śmieje się. – Zuza? Coś ci jest? Ty? Pytasz mnie o Kubę? O tego, , kretyna”? – Śmieje się coraz głośniej. – I nazywasz go po imieniu? – Uwielbiam go.
- Dobra, już, dobra. Masz rację. To do mnie nie podobne. – Chcę już odpuścić, ale Damian mówi dalej:
- Kuba jest wariatem. Zawsze nim był. To fakt. Lubi błaznować i być w centrum uwagi. Jak ja. – Porusza znacząco brwiami. – Jest bardzo pewny siebie. Jak ja. – Znowu podziwiam jego cudowną minę. – Ale to, co się z nim tutaj z nim dzieje, sprawia, że go nie poznaję. Takiej głupawki jeszcze u niego nie widziałem. – Damian robi się poważny. – Sama sobie odpowiedz, co to może znaczyć.
- Damian, ok, starczy. Chyba wolę nie wiedzieć. – Śmieję się.
- A gdzie Jola? – zmienia temat.
- Wyszła z Anką i Olą chwilę przede mną. Pewnie zajęła nam miejsce. – Faktycznie tak jest. Jola zajęła dwa miejsca. Kolejny posiłek w tym samym gronie. Niedaleko siedzi też Rafał, więc jest jeszcze weselej, niż zwykle. Po obiedzie czeka mnie mój znienawidzony punkt dnia – grupki. Ale do tego czasu mam jeszcze pół godziny. Jolka zostaje w stołówce, bo dzisiejsze sprzątanie po obiedzie przypada jej grupce. Wracam do szkoły w towarzystwie Anki, Oli i Judyty. Judyta okazuje się być całkiem fajna. Ma taki zabawny akcent, bardzo śmiesznie zaciąga. Lubię ją, bo jest zakręcona. Dużo czasu spędza z Olą, bo trafiły do jednej grupy i zdążyły się już dobrze poznać.
Kiedy dochodzimy do szkoły, rozmawiam z Mateuszem. Żartujemy sobie i wtedy podchodzi do nas niedoszły Ken.
- Ej Barbie, chyba musimy się poznać, bo słyszałem, że nie znasz żadnego Kuby. – Mateusz już się śmieje, a Kuba zatrzymuje się koło nas, z zamiarem kontynuowania rozmowy. Mati się ewakuuje i zostajemy sami.
- Ok, więc poznajmy się. Cześć. Mam na imię Zuza. Taki jeden idiota, którego kiedyś znałam, nazywał mnie Barbie. Nie rób tego, bo źle mi się kojarzy – mówię i pierwszy raz widzę go, tak roześmianego.
- Rozbawiłaś mnie. Kuba jestem. – Wyciąga do mnie rękę. Kiedy ś