JAWNOGRZESZNICA
- Jeśli to miał być komplement, to przyjmuję. - Pawłowi z trudem przychodziło już wymawianie słów.
Magdalena przejechała czubkami palców po wypukłości, a po chwili trochę mocniej przycisnęła do niej dłoń. Z ust Pawła wyrwał się niekontrolowany jęk. Uznając to za zachętę, dziewczyna zbliżyła usta do jego bielizny. Przez materiał całowała naprężonego i mocno pulsującego penisa. Oddech Pawła przyśpieszył jeszcze bardziej. W pewnym momencie jednak zamarł, gdyż Paweł zapomniał o podstawowych funkcjach życiowych, gdy Magdalena zsunęła mu bieliznę i wilgotnymi ustami dotknęła jego rozpalonej skóry na najbardziej wrażliwej części ciała. Przez chwilę tylko leciutko - jak motyl skrzydłem - całowała organ, który stawał się jeszcze twardszy i jeszcze bardziej pulsował, a po chwili chwyciła go mocniej ustami i wessała go. Jej język poruszał się nieustannie, łaskocząc, drażniąc i coraz mocniej podniecając Pawła. Patrząc zamglonymi oczyma, mężczyzna chwycił ją za ramiona i przewrócił ją na plecy na puszysty dywan. Zerwał z niej cienki materiał sukienki i jak szaleniec zaczął całować, gryźć i ściskać jej piersi. Zachowywał się jak dzikie zwierzę, ale do tego Magdalena była już przyzwyczajona, wiedziała, co Paweł lubi, czego nie i na co go stać, więc nie była zaskoczona.
Paweł schodził ustami i językiem coraz niżej. Zębami rozerwał koronkę jej bielizny i jak opętany próbował dostać się do tego, co najbardziej ukryte.
Dziwka ...
Magdalena zesztywniała. Popatrzyła na Pawła z takiej perspektywy, jakby stała gdzieś obok, a nie leżała pod nim na miękkim dywanie. Zobaczyła siebie, jak z rozchylonymi nogami pozwala Pawłowi jak jakiemuś dzikiemu samcowi zaspokajać prymitywne żądze.
Popatrz, dziwko, jak nisko upadłaś!
Głos w głowie Magdaleny sprawił, że do oczy napłynęły jej łzy. Zepchnęła z siebie Pawła i pobiegła do łazienki.
- Ej, co się stało? - Paweł był lekko zaniepokojony.
Magdalena stała przed lustrem i wpatrywała się w swoje odbicie.
- Dlaczego mi to robisz, Joanno? Przecież dobrze wiesz, że to nie dla mnie!
- Dziwka!
- Nie mów tak! Dobrze wiesz, że Paweł jest bogaty. On mi może pomóc w opłacaniu
studiów, lekarstw dla mamy, przecież dzieciaki tez chcą jeść!
- Tak się tłumaczysz sama przed sobą?
- Nie. Przed tobą ...
- Maria Magdalena, która poświęca się dla innych? Trudno w to uwierzyć. Pamiętaj, cokolwiek byś robiła, to i tak NIGDY nie uda ci się połączyć Marii Magdaleny z Joanną d'Arc. Żyją obie, ale nie jednocześnie ... Pamiętaj, Mario Magdaleno!
Magdalena wyszła z pokoju. Paweł znów siedział na fotelu, znowu ubrany we wszystkie części garderoby.
- Przepraszam, Paweł, ale dzisiaj nie mogę. - to mówiąc ubrała się i już miała wychodzić.
- Zaczekaj. - Paweł wręczył jej plik banknotów - Płaciłem za godziny, więc coś ci się należy, nie? To nie jałmużna. Za to przecież zawsze brałaś.
Chwilę się wahała, potem schowała pieniądze do torebki…
MAJ 2005