"Jak cycata nauczycielka rosyjskiego dekonspirowała tajną organizację"

Autor: Maryjusz70
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Aaaa !!! Ta zbiórka z zeszłego roku, w której nagrodą dla zwycięscy był talon na trampki ? – kontynuował Wierzba – Pamiętam. Tak bardzo chciałem zdobyć pierwsze miejsce w klasie, że do mojej paczki, by więcej ważyła schowałem mokre gazety, które wkładałem do klatki świnki morskiej jak brakło mi trocin.

- Pomyśleć, że z tej makulatury zrobili 16-kartkowe, szkolne zeszyciki - dobił konsumenta Spodek z zaciekawieniem patrząc jak ciałem Mateo targnęła konwulsja, kiedy mielił w zębach połówkę szaroniebieskiej okładki zeszytu.

- Nie daj się stary ! - dopingowałem kolegę, który po wzięciu kilku głębokich oddechów przymierzał się do rozdrabniania drugiej i ostatniej części okładki brulionu - Pomyśl o czymś przyjemnym… na przykład, że jesz ten pyszny pomarańczowy ser, który dostaliśmy w zeszłym tygodniu z „darów” od księdza.

Nie wiem czy moje słowa pomogły, ale blady jak ściana Mateusz skończył konsumpcję zeszytu. W dłoni zostały mu dwie metalowe zszywki, którymi spięty był brulion. Błagalnym wzrokiem popatrzyliśmy na Spodka. Ten niechętnie, ale odpuścił koledze konieczność konsumpcji tego elementu brulionu, chyba bardziej ze strachu, niż z litości. Zwycięzca bowiem trzymał się kurczowo za brzuch i raz po raz, pojawiał się u niego wyraźny odruch wymiotny.

Zakład został wygrany, lecz tryumfator nie był w stanie ze względów zdrowotnych wyegzekwować wyroku na przegranym.

- Ty to zrób … - wyjęczał do mnie Mateo, a ja z nieukrywaną satysfakcją przystąpiłem do wymierzenia kary nakazując ciągle niedowierzającemu Jodkowi przybranie odpowiedniej w takiej sytuacji i dogodnej dla mnie pozycji.

Nie miał wyjścia. Otrzymał umówionego kopniaka w centralną część wypiętego miejsca, w którym plecy kończą swoją szlachetną nazwę.



Przez kilka kolejnych dni tematy naszych rozmów dominował, zakład, jego przebieg, samopoczucie zwycięzcy i przegranego oraz sukces w postaci nieodwracalnego zniszczenia tajnego zeszytu kodów. Dziwiło nas tylko niezmiernie, że Mleczarnia nie próbowała na kolejnych lekcjach rosyjskiego wydobyć ode mnie lub Spodka znaczenia poszczególnych symboli nakreślonych na karteluszce i odczytać treść tajnej informacji. W czasie lekcji, patrząc jak nauczycielka tłumaczy nam jakim wspaniałym, wesołym i przyjacielskim jest nasz bratni kraj – Związek Radziecki, wyobrażałem sobie prowadzone przez nią na mnie i Spodku tortury cielesne, których jedynym celem było wyjawienie przez nas znaczenia szyfrów.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Maryjusz70
Użytkownik - Maryjusz70

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2025-01-05 11:46:44