"Ja, Kornel i cała reszta" ***FRAGMENT*** 1
-Już się naczytałeś, brat - odebrałam listę Kornikowi. - Jakbyś przeczytał jeszcze kilka rzeczy, to by ci język usechł! Pozwól, że ja rzucę na to okiem... -zajęłam się przeglądem listy - Wiesz co mamy jeszcze kupić?! M.in. filety z mintaja i morszczuka, pokarm dla rybek, 6 porcji lodów, proszek do prania w 3kgpudełku, napoje gazowane w butelkach i jeszcze wiele innych ciężkich rzeczy!!!
-Jak my to mamy niby przynieść??? Co ona sobie niby wyobraża?! Nie jesteśmy jakimiś zawodowymi tragarzami zakupów!!! Kolejnym razem na pewno już nie pójdziemy tam za darmo!!! Zażądamy odpowiedniej prowizji od takich usług -przeraził się Kornel, wyrażając przy okazji swój pogląd na sprawę wysyłania go na zakupy. - Trzeba się będzie wracać po dwa razy!!!
-Spokojnie. Wymyślimy jakiś sposób by upchnąć to wszystko za pierwszym razem.
-Ten kujon, Donat, powinien się tu gdzieś kręcić - rzekł Kornik, rozglądając się uważnie wokół siebie. - Mówił przecież, że idzie do tego Rafała, a on mieszka niedaleko od nas. Powinien wracać od niego właśnie o tej porze. Mógłby nam przy okazji pomóc w zakupach, a potem to wszystko zanieść.
Jeśli chodzi o Donata to już na pierwszy rzut oka widać po nim, że jest najstarszy z rodzeństwa. Wysoki siedemnastolatek, szatyn, z okularami na nosie, oprawionymi w elegancką czarną oprawkę, sprawia wrażenie człowieka, twardo stąpającego po ziemi. Niestety muszę przyznać, że jest to kujon przebrzydły. Kiedy byliśmy młodsi i chodziliśmy jeszcze z Donatem do tej samej podstawówki, nigdy się do niego nie przyznawaliśmy. Zawsze otrzymujący świadectwa z czerwonym paskiem, przeróżne listy pochwalne od dyrekcji szkoły, nagrody dla najlepszego ucznia w budzie, nie był bratem do którego można by się było przyznać. Nauczyciele potem zawsze porównywali go do nas i nie było końca ich narzekań, dlaczego nie możemy uczyć się tak jak on. Zawsze nowo przybyłym do naszej budy belfrom wciskaliśmy kit,że nie jesteśmy z nim spokrewnieni, a identyczne nazwisko tłumaczyliśmy zbieżnością nazwisk. Myśleliśmy, że ta zmora opuści nas w gimnazjum, ale tam też do dziś pamiętają o sukcesach kujona. Jednak przyznać muszę, że Donat posiada rozległą wiedzą na wiele tematów, ale nie bardzo chce się nią podzielić, gdy zachodzi potrzeba np. rozwiązania jakiegoś durnego zadania z fizyki. Mimo wszystko jest trochę oderwany od rzeczywistości, często sprawia wrażenie nieobecnego duchem przy stole i już przestało mnie to zadziwiać, gdy w środku lata wychodzi na dwór w kozakach oraz w hawajskiej koszuli. Jeśli kogoś by to interesowało na koniec 1 kl LO, znowu okazał się być najlepszym uczniem w szkole uzyskując średnią 5.70 i laury w przeróżnych konkursach.
W końcu weszliśmy do „Piotra i Pawła". Wzięliśmy wózek i wjechaliśmy na halę sklepu. Jak zwykle zakupy szły nam bardzo sprawnie, dzięki naszemu „systemowi",polegającym na kupowaniu jednocześnie dwóch rzeczy. Podczas gdy Kornel wybierał chleb, ja kupowałam pomidory, ja ważyłam marchewki, brat pakował cebule itd.
Po jakimś czasie...
-„Grześki" podrożały o pięćdziesiąt groszy!!! Zdzierstwo w biały dzień!!! -wkurzył się Kornik skręcając w dział z artykułami dla zwierząt. Nagle energicznie się cofnął.
-Co się stało? - zapytałam
-Zobacz kto tam jest! - Kornel wypchał mnie za róg półki sklepowej.
Nie mogłam w to uwierzyć!!! Stał tam... Donat z jakąś dziewczyną!!! Trzymali się za ręce i wspólnie wybierali paszteciki dla psów.
-Wyobrażasz sobie!!! - nie dowierzał mój brat bliźniak. - Chluba naszej rodziny,wielka świętość, nasz pupilek, kochany kujonek ma dziewczynę!!! Wierzyć mi się w to nie chce!!!