"Ja, Kornel i cała reszta" ***FRAGMENT*** 1
JA, KORNEL I CAŁA RESZTA
***FRAGMENT 1***
Był pochmurny, chłodny, piąty dzień lipca dwutysięcznego piątego roku.Oglądałam bezinteresownie popołudniowe wydanie „Wiadomości". Wyciągałam właśnie rękę po następnego cukierka, kiedy z kuchni dobiegł mnie głos mamy:
-Łucja!Kornel! Przyjdźcie na chwilę do kuchni!
Trzeba tutaj wytłumaczyć, że mam bliźniaczego brata Kornela. Urodził się cztery minuty po mnie i tak samo jak ja jest „żywym srebrem". Jesteśmy do siebie podobni zarówno charakterem jak i wyglądem zewnętrznym: mamy zielone oczy osadzone na śniadej twarzy, proste,mocne, jasnobrązowe włosy (nie mylić nas z ciemnymi blondynami), tyle że u mnie sięgają one trochę za ramiona, a u Kornela są krótkie, takie jak u większości chłopaków. Kornel, czy też jak to woli Kornik, jest wyższy ode mnie o jakiś centymetr. Nie wyróżniamy się z tłumu, jesteśmy średniego wzrostu. Na naszych prawych policzkach posiadamy dwa charakterystyczne piegi, które wzięły się tam niewiadomo skąd.
-Pójdziecie do sklepu - oświadczyła mama wręczając mi listę zakupów - Jak będziecie wracać to zawołajcie z dworu Kamila i Malwinę.
Kamil i Malwina to najmłodsi domownicy. Kamil jest najdziwniejszą osobą w rodzinie.Jedenastolatek, z jasnymi jak słońce, z gęstymi blond włosami, nie posiadający zbyt wielkiego pierwiastka odwagi, flegmatyk, wiecznie się ociągający, ale większość swojego życia spędzający na podwórku razem ze swoją bandą przeczesującą Głogów (miasto, w którym mieszkamy. Jakby ktoś chciał wiedzieć gdzie ono leży to niech zaopatrzy się w mapę Polski, a na pewno je znajdzie,nie chce mi się po raz kolejny określać jego położenia), wchodzącą w różne miejsca opatrzone tabliczką „Zakaz wstępu" ( co ciekawe, tego Kamil już się nie boi). Z pozoru spokojny, ale sprawiający nie lada kłopoty wychowawcze rodzicom,którzy czasem po prostu przy nim wysiadają, ponieważ chyba nikt inny na świecie nie panikuje z byle powodu w tak w ekspresyjny sposób jak on, a swoje napady lęku miesza z nieznośnym flegmatyzmem. Tata nie raz powtarzał, że z Kamila wyrośnie najwyżej bloker czy też inny dresiarz, ale jak to będzie czas pokaże.
Malwina to drobnej i kruchej budowy jasna szatynka z długimi włosami i trudnym do sprecyzowania kolorem oczu. Ni to błękit, ni to zieleń, ni to jaki inny odcień szarości. Jej specjalność to lizusostwo, wszędobylstwo oraz terroryzowanie innych swoim krzykiem. Pupilek bliższej i dalszej rodziny. Malwa, jak bywa nazywana, po wakacjach pójdzie do drugiej klasy. Ja i Kornel również zaczniemy drugą klasę. Tyle, że gimnazjum (mamy 14 lat, jakby komuś szczególną trudność sprawiało liczenie).
Zabraliśmy jeszcze pieniądze i wyszliśmy z mieszkania. Zbiegliśmy po schodach prowadzących na dziesiąte piętro (albo jedenaste - zależy, której strony się idzie) i wezwaliśmy windę. Na poddasze, które zajmujemy, winda już nie kursuje.
-Szybko przyjechała - stwierdził Kornel, otwierając drzwi dźwigu osobowego. -Musiała być na ósmym lub siódmym.
-Racja - przytaknęłam naciskając guzik oznaczający parter.
-Pokaż tą kartkę - brat zabrał mi listę z zakupami - Więc mamy kupić: dwa bochenki chleba, dwadzieścia pomidorów, trzy kilo ziemniaków, całego arbuza,dziesięć cebuli, trzy cytryny, dwadzieścia jabłek, płatki kukurydziane i czekoladowe, serki topione, margarynę, narodowe polskie danie, czyli pierogi ruskie ... - winda już się zatrzymała, a Kornel wciąż nie przestawał czytać.