I Początek cz.4 - Podróżując przez czas
Hrabia de Saint-Germain najwidoczniej znał dobrze zielony labirynt, ponieważ wyprowadził Kerrę z niego bez żadnego zbędnego błądzenia, byłam ciekawa ile czasu tu spędził. Gdy weszli z powrotem przez drzwi, okazało się, że przy drzwiach czeka Ursula.
- Gdzież to Panienka się podziewała? Książę Rafer szukał Panienki… - mówiła Ursula, spanikowanym głosem.
- Z pewnością Rozen lepiej dotrzymała mu towarzystwa. – odparła Kerra sarkastycznie.
Ursula zdziwiona słowami Kerry chciała coś odpowiedzieć, lecz tylko otworzyła usta, a żadne słowa nie przychodziły jej do głowy.
- Urszulo, zaprowadź mnie do mojej komnaty, a jeżeli Rafer będzie o mnie pytał, odpowiedz mu, że przyjdę później.
Ursula skinęła głową twierdząco na znak, że wszystko zrozumiała i zaprowadziła ich do pokoju Kerry, a przynajmniej do pokoju, w którym się obudziła. Ursula szybko zapaliła świece, i pokój nabrał blasku. Dziewczyna zauważyła, że wszystko było idealnie posprzątane, jeszcze nigdy nie miała tak wysprzątanego pokoju. Uśmiechnęła się do siebie. Ursula stanęła przed nią i zapytała czy czegoś jeszcze potrzebuje.
- Tak, gdybyś mogła przynieść wino dla mnie i hrabiego i dopilnować, aby nikt nam nie przeszkadzał.
- Oczywiście – powiedziała Ursula i nie ośmieliła się na nią spojrzeć, ale widziała, że policzki jej płoną na czerwono. Kerra nawet nie chciała wiedzieć, co mogła sobie pomyśleć służąca. No tak, w końcu młoda dziewczyna sama w pokoju z przystojnym mężczyzną i do tego wino… Kerra domyślała się o czym właśnie mogła myśleć Ursula, ale nie dała po sobie tego poznać.
- Wiesz co mogła sobie pomyśleć ta dziewczyna? – zwróciła się do hrabiego, gdy służąca wyszła. Hrabia się roześmiał i przyciągnął Kerrę do siebie.
- Może miała rację? – zapytał z łobuzerskim uśmiechem. Kerra znieruchomiała. Po raz pierwszy była tak blisko obcego mężczyzny. Czuła zapach jego perfum, miały w sobie coś przyciągającego, miała ochotę przybliżyć się do niego i wdychać tą odurzającą woń, ale odsunęła się od niego z wyraźnym rumieńcem.
- Przestań, ona zaraz tu wróci z winem. – odparła, siadając przy stole, jak najdalej od hrabiego.
- Przecież żartowałem, dziewczyno. Nie bądź taka wrażliwa, bo długo tu nie przetrwasz. – odparł już poważnym tonem.
Nie zraził się tym, że dziewczyna uciekła od niego na koniec stołu i podszedł w jej kierunku, a następnie usiadł na krześle tuż obok niej. W tym momencie wróciła Ursula, przyniosła czerwone wino i dwa kieliszki i postawiła wszystko na stole. Nadal nie patrzyła ani na hrabiego, ani na Kerrę, tylko lekko się skłoniła i wyszła.
- To teraz mi powiedz, wszystko – dziewczyna spojrzała w oczy hrabiego oczekując odpowiedzi.
- Najpierw mi powiedz jak się tu w ogóle znalazłaś – hrabia wziął butelkę z winem, która już była otwarta i rozlał krwistą ciecz do kieliszków, jeden z nich postawił tuż obok dziewczyny, a drugi wziął sobie i od razu spróbował trunku. Najwidoczniej wino nie było najgorsze, bo na twarzy hrabiego mogła odnotować wyraźne zadowolenie.
- Sama nie wiem. Zasnęłam w swoim łóżku i spałam chyba dość długo, a obudziłam się tutaj. To wszystko. – dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Bardzo dobre, spróbuj – hrabia wskazał na wino.
- Powiedz mi w końcu co się tu dzieje! – Kerra nie wytrzymała i wstała wywracając krzesło na którym wcześniej siedziała, ale nie przejęła się tym i ze złością patrzyła na hrabiego, który zamiast jej wytłumaczyć całą sytuację, zajmował się winem.
- Ale Ty jesteś niecierpliwa… - westchnął – ale wyglądasz śmiesznie jak się złościsz. Saint-Germain odłożył swój kieliszek i dotknął jej ręki, lekko ją gładząc.
- Spokojnie dziewczyno, usiądź – powiedział łagodnie.