Horror przy tablicy

Autor: Vanillivi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Jest poniedziałek rano. Godzina ósma piętnaście. W ostatniej chwili przekraczasz próg klasy, ledwo unikając spóźnienia. Rozpoczyna się lekcja języka polskiego. Większość z was oczywiście, jak na uczniów tej elitarnej placówki przystało, uwagą słucha każdego słowa profesora Ch. i pieczołowicie sporządza notatki. W każdej klasie jednak znajdzie się kilku outsiderów którzy właśnie tę chwilę uznali za najodpowiedniejszą na spisywanie pracy domowej na angielski, ploteczki z ostatniej imprezy, czy konsumpcję kanapek z serem i drożdżówek ze szkolnego sklepiku. Cokolwiek jednak robisz, czynisz to zupełnie nie świadom horroru, jaki na twoich oczach rozgrywa się przy tablicy.
Nie. Jeszcze nie teraz. Na razie jest spokojnie.Profesor Ch mówi, uczniowe słuchają, bądź też zajmują się swoimi sprawami a kreda sobie leży cichutko tam gdzie jest jej miejsce i nikt nie zwraca na nią najmniejszej uwagi. Po kilku minutach, z przerażeniem dostrzegasz, że nauczyciel kończy swój wykład na temat filozofii baroku, przerywany od czasu do czasu opowieściami o tym, czego to się nie robiło na studiach, albo o kolejnej książce, którą koniecznie trzeba przeczytać na emeryturze i sięga po dziennik. Zerka na klasę, ale ponieważ nikt się nie zgłasza, jego wzrok błądzi przez chwilę po liście, w poszukiwaniu kogoś, kto stanie się kolejnym mimowolnym oprawcą kredy.
Słyszysz westchnienia ulgi, gdy to właśnie twoje nazwisko pada z ust profesora. Sparaliżowany ze strachu, podchodzisz do tablicy. Spoglądasz na kredę. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile jej zawdzięczasz. Ile to razy uniknąłeś pytania, gdy żałośnie kończyła swój żywot, jako biały pył bezwiednie przesypujący się przez palce nauczyciela, a ty musiałeś przynieść kolejną, gotową na śmierć. I teraz nadal pozostaje spokojna, gdy drżąc ze zdenerwowania chwytasz ją swoimi cuchnącymi potem dłońmi i nawet się nie wyrywa, gdy podświadomie ją maltretujesz, czekając na wyrok. I wreszcie zapada...
Przykładasz rękę do tablicy i kreda jęknie. Potem biała krew długimi sznureczkami liter popłynie z zapiekłej rany, wypisując mniej lub bardziej trafne spostrzeżenia na temat poglądów Spinozy, ilustrując dowód na istnienie Boga Pascala...
I w końcu skończyłeś. Napisałeś to, co napisałeś. Twoja ocena nie ma tu najmniejszego znaczenia. Jeśli cię nie satysfakcjonuje, kreda cierpiała na daremno. Pamiętaj, to tylko twoja wina.
A teraz już wracaj do ławki. Zrobiłeś już wszystko co mogłeś. No dalej! Nie słyszysz, co mówi nauczyciel? Usiądź wreszcie! No, dobry chłopiec.
Tymczasem kreda wróciła na swoje miejsce. Tego dnia była używana już tylko raz, może dwa, by zapisać jakieś skomplikowane nazwiska francuskich poetów, czego i tak nikt nie uczynił i nie ma to tu absolutnie żadnego znaczenia. Potem leżała przez nikogo niedręczona, aż do dzwonka.
Wtedy też grupka uczniów podbiega do tablicy. Sięgają po kredę. Wyrywają ją sobie z rak, przepychają się i szturchają, wydając przy tym dzikie odgłosy. Dopiero gdy zmęczeni odstępują od walki, dostrzegasz ich dzieło. Odczytujesz z niego barwne wyznania miłosne, loga klubów sportowych, niecenzuralne wyzwiska. Podziwiasz karykaturę szanownej pani profesor i kilka partii gry w wisielca...
Reszta kredy została rzucona gdzieś pod ławkę, jej szczątki poniewierają się po obryzganej krwią podłodze wśród walających się wszędzie organów. Leżeć tam będą jeszcze kilka godzin rozdeptywane przez uczniów, zanim nie zostaną zamiecione.
Ale to dopiero za kilka godzin. A teraz ty przecież pewnie musisz jeszcze uporządkować swoje notatki, poprawić wypracowanie na angielski, zjeść śniadanie, dowiedzieć się nieco o ostatniej imprezie...

1
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Vanillivi
Użytkownik - Vanillivi

O sobie samym: http://poewiki.org/index.php/Strona_osobista:Anna_Michalska
Ostatnio widziany: 2024-08-11 20:11:14