Historia alternatywna 2
Nie chciałam rozmawiać o tym, co mnie sprowadziło do Węgorzewa, a Ambroży nie pytał.
W Węgorzewie, co roku odbywa się wielki festiwal rockowy, tak było i tym razem, ale byłam przecież pacjentką szpitala i nie mogłam po nocy przebywać poza nim, ale muzyka była tak głośna, że było ją słychać nawet w budynku szpitalnym. Wiem, że Ambroży był na tym festiwalu, a ja zaczynałam być o niego zazdrosna, bo przecież ludzie pacjentów szpitali psychiatrycznych nazywają wariatami i jakaś dziewczyna mogła mu powiedzieć, że zadaje się z wariatką. Takie miałam myśli jak słyszałam tą muzykę.
Któregoś razu poszliśmy nad przystań w Węgorzewie. Zapytał mnie wtedy, czy wiem kim byli bracia Ejsmontowie z Węgorzewa. Nie wiedziałam. Powiedział mi że to żeglarze, którzy zginęli podczas swojego rejsu na oceanie. Ambroży powiedział żebym zwróciła uwagę na nazwę jednej z ulic w miasteczku, bo jest właśnie ich imienia.
Do Przystani przylega muzeum w Węgorzewie. Poszliśmy tam również, a Ambroży wyjął komórkę i zrobił mi zdjęcie. Powiedział, że to na pamiątkę. Pamiętam jak dziś jak stałam pod tą chatą mazurską krytą słomą, a on mnie fotografował.
W Węgorzewie jest jeszcze kościół pod wezwaniem Świętego Pawła, ale tam tylko zajrzeliśmy, bo nie można było wejść do środka, ale za to byliśmy gdzieś indziej, mianowicie w pizzerii. W tamtym okresie wybierałam sobie pizzę z krewetkami, którą tam mieli. Nigdy wcześniej, ani nigdy później takiej pizzy nie jadłam. Na zawsze będzie mi się kojarzyć z Ambrożym i Węgorzewem.
Nie tylko do mojej znajomej przyjeżdżała rodzina do mnie również, ale jakoś nie miałam odwagi im powiedzieć o Ambrożym, a on wówczas trzymał się z daleka.
Znajomość z Ambrożym skończyła się tak szybko jak się zaczęło. Wypisali mnie ze szpitala i wyjechałam. On nie próbował przedłużyć tej znajomości, a ja też nie chciałam. Miałam swoje życie poza Węgorzewem i obawiałam się, że takie związki jak Nasz w miasteczku nie mają racji bytu, choćby przez stygmatyzację społeczną, a zresztą wojsko to nie taka zwyczajna profesja i kto, jak kto, ale żołnierz powinien mieć zdrową psychicznie żonę. Tu chodzi o jego wiarygodność, choćby w stosunku do dowódców.
Zgaduj – zgadula…