Headhole
Chłopak i dziewczyna.
Kłócą się.
Rzuca w nią wazonem.
Dziewczyna upada z łoskotem na podłogę.
Z krwawiącą dziurą w głowie podnosi się lekko na łokciach
Patrzy mu w oczy i mówi: Przypomniałam sobie,
jak maszerowałeś po ulicach tak zajebiście pewny siebie.
Sto pięćdziesiąt funtów spermy.
Pamiętasz jeszcze to uczucie?
Kuloodporny. Byłeś King Kongiem,
radioaktywnym i teflonowym stworem, wolnym jak ptak.
Wszystko było w zasięgu ręki,
wiesz, o co chodzi?
Wszystko było tuż za rogiem i wiedziałeś, że zaraz się wydarzy.
Byłeś tego pewien!
Bo tak właśnie miało być.
Bo to Ty!
To jest chyba najwspanialsze: wiesz,
że wszystko ci się uda i że przywalisz każdemu,
kto stanie na twojej drodze.
Chłopak klęka przed nią, bierze
Zamach i
Uderza ją w twarz, ściska jej głowę w obu dłoniach i roztrzaskuje na podłodze.
Mózg wypływa mu z pomiędzy palców i spływa lepkimi stróżkami na jej jaśminowe włosy.
Chłopak wyciera ręce o jej bluzkę.
Wstaje.
Dziewczyna łapie go za nogę i podciąga się.
Staje na przeciwko niego i puka go lekko palcem w czoło.
PUK PUK!
Ktoś puka do drzwi. Chłopak odpycha ją na bok.
Otwiera.
Do pomieszczenia wchodzi łysy facet.
Podobni są do siebie. Patrzą w ten sam sposób.
Co tu się stało? Pyta Gość.
Pokłóciliśmy się.
Acha.
Dziewczyna podchodzi do nich. Wita się z Gościem i widocznie chce coś powiedzieć bo mięśnie jej twarzy, którą straciła dosłownie parę chwil temu napinają się niebezpiecznie a po chwili rozluźniają, powodując w ten sposób nowe fontanny krwi.
Zamknij się mała. Ostrzega chłopak.
Masz piwo? Głos Gościa dobiega do niej z daleka.
Zaraz przyniosę. Popilnuj jej.
Słychać jak idzie do kuchni, ma taki lekki, taneczny krok. Ten krok, który tak w nim kocha. Zakochała się w nim jak tylko zobaczyła go idącego w ten sposób. I choćby nawet oślepła (tak jak teraz) zawsze go po nim rozpozna.
TUP TUP TUP!
Gość podchodzi do niej. Zatapia
Dwa palce w jej „twarzy”.
No ładnie Cie zrobił. Choć nie wiem jak wyglądałaś wcześniej. Z tą sieką na mordzie jest ci do twarzy. Haha! DO TWARZY!! HA!! Dosłownie!!
Hahahahahaha!!
Słychać jego rechot.
Gość umarł ze śmiechu.
(Można tylko mieć nadzieje, że tak właśnie było : w jednej sekundzie śmiech, w drugiej już wieczność.
Całkiem niezła śmierć.)
Chłopak wraca z kuchni z dwiema butelkami piwa.
Pierwsze wypija jednym haustem, drugie wylewa na dziewczynę.
Koledze już raczej się nie przyda. Wykopuje Gościa za drzwi.
Zamyka drzwi na 15002900 zamków, włącza muzykę i jak gdyby nigdy nic zaczyna tańczyć.
Dziewczyna wsłuchuje się w ten cudowny krok, gdyby tylko mogła, powiedziałaby mu, że go kocha.
Powtarzałaby mu to bez końca.
Ale że wysłowić się nie może,
Sięga do piersi i wyrywa sobie serce,
Jeszcze bije w jej dłoni... ciepłe i słodko pachnące.
Z bijącym sercem podchodzi do chłopaka i wpycha mu je w usta.
On połyka je powoli, podoba mu się ten smak,
metaliczny smak, krwistego mięśnia, który zaciska się i rozluźnia w jego ustach,
Drugie serce zabiło w jego piersi.
Pompuje miłość, nie krew.
Pompuje mocno i szybko,
Chłopak przyciska rękę do piersi, próbuje zatrzymać je przez skórę
naciska tak mocno że łamie mostek,
serce próbuje przebić się przez skórę, tworzy na niej wybrzuszenie, które regularnie unosi sie i opada, coraz szybciej i
Szybciej.
Chciałby jej powiedzieć, że ją kocha, jak bardzo ją kocha, ale
Nie może złapać tchu,
serce pompuje miłość w jego żyłach
a gdy już cały napełniony jest jej miłością
i miłością do niej
serca eksplodują, jedno po
Drugim, najpierw jego
Potem jej.
(Nie widać krwi)
Chłopak umarł z miłości.
Dziewczyna siada na par