GMO

Autor: katedra
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Kobiecy krzyk. Dźwięk miażdżonych przez piłę mięśni i kości. Andy nawet nie odważył się odwrócić.

– Porwał Helen, ja pie*rdole, zabił ją! Sku*rwysyn, nie… – zawołała Jess i rzuciła się odruchowo w ciemność za koleżanką, na oślep. Brawurowa odwaga skończyła się wraz z rurą, która wybiegła na spotkanie dziewczynie.

Odgłos głuchego łupnięcia. Łoskot ciała. Andy zacisnął zęby. Łzy polały mu się z oczu.

– Stary, przecież nie możemy ich tak zostawić! Andy, ku*rwa, wracajmy! – krzyknął gdzieś z tyłu Ed.

Andy nie słyszał już nic. Pędził na oślep oświetlając sobie drogę. Uderzenie. Trzask tłuczonego szkła i eksplozja bólu. Miękka gleba, delikatny dotyk liści.

Chłopak poturlał się przez szklarnię, prosto pod drzewo-mutanta. Nie słyszał żadnego dźwięku. Ed, który był tuż przed chwilą za jego plecami, nagle zapadł się pod ziemię. Dźwięk piły również ucichł. Cały świat milczał. Jedynie lampy halogenowe cichutko bzyczały.

Odczołgał się z głównej alejki pomiędzy sadzonkami i skrył w gęstwinie. Siedział na ziemi, ciężko dysząc i opatrując wzrokiem swoje ramię, z którego sterczał tuzin szklanych odłamków. Nie mógł się poruszyć, był sparaliżowany strachem i otumaniony wonią dojrzewających truskawek.

Do jego uszu doleciał dźwięk powolnego stąpania po rozbitych kawałkach szkła.

– Łuhu, ale sobie pobiegałem. Gibkie z was, owocki, młody. Nadawalibyście się do jakiegoś produktu, może do jogurtu. Albo nie! Lepiej do dżemu! – melancholijny i zdyszany głos wypełnił szklarnię.

Andy w panice zaczął zagrzebywać się w ziemi. Po chwili przestał i zaczął zrywać gałązki krzewów i się nimi przykrywać. Jak bardzo chciał się teraz stać którymś z tych owoców. Skryć, gdzieś w gęstwinie, wśród swoich braci i sióstr, z daleka od łap tego szajbusa. Przyjemny, radiowy głos niósł się echem po szklarni.

– Kiedy wpadłem do tej cholernej kadzi z musem z truskawek, wszyscy twierdzili, że wszystko się ułoży, będzie fajnie, spoko i w ogóle. Gówno prawda! Zaczęły mi się podobać truskawki. Jadłem je, piłem sok z nich, nacierałem się nimi, wkładałem je sobie nawet w dupę. Nic nie pomagało! Więc stałem się truskawką i zamieszkałem tu. Oczywiście za pozwoleniem firmy. Dobrze mi tu, wśród moich braci i sióstr…

Chory monolog przebijał się przez szkło, przez gęstwinę, przez mury fabryki, przez skórę i kości. Głęboki i czuły głos pana Truskawki sprawiał, że człowiek czuł się niczym kocur leniwie wylegujący się na tapczanie, oświetlony przez popołudniowe, niedzielne słońce.

“Nie! On ich zabił, ze mną zrobi to samo! Muszę się wziąć w garść, nie zginę zabity przez cholernego klauna w stroju truskawki, nie tutaj, nie dziś, nie tak!”

Adrenalina zagotowała krew w żyłach Andy’ego. Wyskoczył z krzaków niczym polująca puma.

– Tu jesteś! A już myślałem,że gadam do tych cholernych truskawek. – Umazany krwią pan Truskawka wyszczerzył zęby, a halogeny nadały im nienaturalny kolor.

Pościg trwał! Andy ruszył w stronę schodów na piętro. Pokonywał stopnie po dwa, po trzy, potykając się, przeklinając, w duchu i na głos. Gdy był już na szczycie schodów, obejrzał się za siebie. Truskawka z jego koszmarów biegła po schodach. W ręku trzymała gaśnicę, czerwoną, pod kolor i z myślą o owocowej kreacji.

Andy wbiegł na mostek i skierował się w stronę wielkiej rozdrabniarki, która znajdowała się pod jedną z platform.

“Gdybym tylko skierował tego sukinsyna wprost pod rozdrabniarkę, mógłbym…”

Potok naiwnych myśli zakończyło uderzenie w plecy. Rzucona gaśnica prawie złamała mu kręgosłup. Pan Truskawka okazał się nie tylko sprinterem, ale także siłaczem. Andy stracił równowagę i runął z mostku, wprost do rozdrabniarki. W ostatniej chwili złapał się za barierkę. Wisiał w powietrzu, zaciskał zęby z bólu. Straszliwe spazmy szarpały jego ciałem, jego ręka był silna, ale to kręgosłup się poddał. Pan Truskawka stanął nad nim, zdyszany oparł ręce na kolanach i zaśpiewał:

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
katedra
Użytkownik - katedra

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-07-29 13:51:25