Gdyby wilki.
zasie też zacząłem je tak traktować. Patrzyłem na świat, ale najpierw zawsze widziałem ich, a dopiero później wszystko inne. I owszem, na takim tle byli nawet bardzo prawdziwi...
Zacząłem pisać horrory. To proste. Proszę któregoś z gości, by opowiedział swą historię. A potem przelewam ją na twardy dysk. Albo czasem opisuję samego siebie w tym świecie.
Jestem na wpół amatorem. Słyszałem kiedyś, że to nie ja mam się bać podczas pisania, to czytelnikom mają chodzić ciarki po plecach podczas lektury. Chodzą. Ale ja też odczuwam ten lekki niepokój...
Zwykle chwalą mnie za subtelność w opisach. Eufemizmy i im podobne.
Publikuję pod pseudonimem i nie udzielam wywiadów. Jest we mnie trochę dumy. Nie chcę, by kupowali moje książki dlatego, że ich autor siedział kiedyś w psychiatryku. Choć przyznaję, że to dobra reklama, nie korzystam z niej. Nie potrzebuję zresztą.
Niektórzy narzekają, że wena od nich odeszła i chcieliby, żeby wróciła. Moja wena przychodzi do mnie, kiedy zajmuję się czymś innym, puka mnie palcem, z którego odpryskuje lakier, a potem wskazuje na komputer. Uśmiecha się, mimo że wcale mnie nie lubi.
Po prostu: każdy chce być opisany. Demon także ma swoją historię, którą chciałby przekazać. Osobowość, którą chciałby uwiecznić. Niespełnione sny, które można przynajmniej przelać na papier.
Jestem im potrzebny. To dlatego nigdy nie zrobiły mi krzywdy.
W ich pojęciu.