Droga Konia
Pustelniczka Linda Kohanov namawia, by doświadczać rzeczy z perspektywy konia oraz wykorzystywać emocje, jak język. Z powodu kontuzji jej arabska klacz była praktycznie wyłączona ze sportowych wyzwań, co skłoniło kobietę do znalezienia innej ścieżki porozumienia z Rasą. Spędzały długie godziny na wycieczkach po piaskach, byciu razem na pastwisku, poznaniu się czy wspólnym lenistwie. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że pełnie porozumienie niekoniecznie wiązać się musi z jazdą. W oparciu o własne doświadczenia doszła do wniosku, że emocje przypominają podróżujące w przestrzeni dźwięki, a dla naszych Mniejszych Braci są dialektem.
Kolejną osobą rozumiejącą konie jest Carolyn Resnik z Południowej Kalifornii. Kobieta znalazła sposób żeby nie tylko połączyć się z rumakiem, ale taki, który sprawiał również, że konie ją pokochiwały. Uważa, iż zamykając zwierzę w boksie odbieramy mu tym samym wszelkie zajęcia związane z życiem w stadzie, dlatego właściciele powinni starać się je zaspokoić. Stado zajmuje się w zasadzie dwoma rzeczami: dzielenie się przestrzenią nie robiąc nic albo bycie razem robiąc coś. Zrównoważenie tych czynników prowadzi do wewnętrznego spokoju. Chwile spędzane w stajni to za mało. Nie bójmy się iść na padok i poprzebywać z koniem. Dając mu do zrozumienia: „Przyszłam tutaj żeby z tobą pobyć”. Muzyka jeszcze mocniej scementowała oraz zbliżyła Carolyn do koni. Pracując z nimi zauważyła, że one też słuchają melodii. Wierzchowce uwielbiają być w harmonii, zgodzie oraz dopasowywać się do naszego ruchu, dążąc do poczucia bezpieczeństwa w społeczności. Robią tak również między sobą, ponieważ sprawia im to przyjemność. Patrząc na ludzi widzimy podobną zależność, tańcząc razem łączymy się w ruchu, co przynosi nam zadowolenie.
Przemoc jest zdecydowanie łatwiejsza, ale nie przynosi efektów. Kontrola za pomocą bólu nie jest rozwiązaniem, lecz ślepym zaułkiem niepozwalającym na subtelne porozumienie, które uzyskujemy stopniowo krocząc na własnych nogach. Wędzidła oraz wszelkiego rodzaju patenty zostały wymyślone z powodu lęku przed końmi, strachem i brakiem wiary w inteligencję tych stworzeń. Przez wieki traktowano je niczym maszyny, które nie potrzebowały rodziny ani kompanów, które nie miały prawa być szczęśliwe.
Spójrzmy na nie takimi, jakie są, a dopiero wtedy zaobserwujemy, że mogą nam zaoferować o wiele więcej niż my im.