Droga Konia
Byłam już zawodniczką, mentorką, organizatorką hipicznych imprez i instruktorką jazdy konnej, lecz w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że obrałam nieodpowiedni kurs. Dni zlewały się ze sobą wypełnione treningami oraz prowadzeniem zajęć. Pokazywałam uczniom, jak powinni kontrolować własne wierzchowce, ale czegoś mi brakowało. Wciąż czułam pewnego rodzaju pustkę. Wracałam pamięcią do zdjęć i rysunków z dzieciństwa. Patrzyłam na małą dziewczynkę, którą od zawsze łączyła niespotykana bliskość, z tymi pełnymi gracji stworzeniami. Na fotografiach widziałam ogromną delikatność oraz ufność, jaką hojnie ofiarowywali mi nasi Mniejsi Bracia. Zapragnęła powrócić do tamtych chwil. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, czego możemy się nauczyć od koni, zamiast – czego można je nauczyć. Zgłębiałam fachową literaturę, poznając ludzi, dla których bat i przemoc nie istniały, a największą świętością były więź i wzajemny szacunek.
Klaus Ferdinant Hempfling jest wyjątkowym człowiekiem. Na swoich warsztatach opowiadał adeptom o mitach oraz legendach dotyczących antycznej mądrości i synchronizacji dwóch światów. Mówił o tym, co było i jest konieczne przy połączeniu się z rumakiem. Wyjaśniał, z jakiego powodu praca z tymi stworzeniami może być bezduszna i prowadzi do wielu nieporozumień oraz frustracji. Nasi przodkowie wierzyli w tak zwany świat realny, który widzimy, dotykamy i taki, gdzie królują marzenia, symbole. Między nimi jest jedynie cienka granica – koń. Uczula innych, by najpierw poszukali problemu w sobie, a dopiero później w zwierzęciu. Zwraca szczególną uwagę, aby działania zwiększały energię, zaufanie i samoświadomość w pozytywny sposób. Porównuje te szlachetne stworzenia do oceanu, z którym musimy dojść do idealnej harmonii. Tłumaczy, że konie odzwierciedlają w nas to, co powinniśmy poprawić, ponieważ te niedoskonałości są naszymi największymi wrogami, a najcięższym wyzwaniem jest zanurzenie w głąb siebie.
Kolejnym z zaklinaczy jest kowboj z Colorado, Mark Rashid. Skupił się on na pasywnym przywództwie, subtelności oraz istotnej roli wyciszonego umysłu. Przewodnika stada możemy nazywać szefem lub osobnikiem alfa. Wielu ludzi uważa, że jest to wzór, który konie chcą naśladować. Obserwując zachowanie, relacje oraz więzi w stadzie z łatwością go dostrzeżemy. Przeważnie jest samotny i oddalony od reszty, ponieważ inni nie mają ochoty z nim przebywać. Generalnie jest to starsza, doświadczona klacz. Ogiery przychodzą i odchodzą natomiast klacze niezmiennie pozostają razem. Szef nie musi być dominujący, lecz taki, na którym można polegać. Zaufanie jest najważniejsze, bo to właśnie dzięki niemu koń jest z nami w zgodzie oraz staje się łagodny. Subtelność jeźdźca lub konia pochodzi z wnętrza natomiast lekkość jest czynnikiem zewnętrznym, który możemy wypracować poprzez trening. Dzięki lekkości wszystko, co wytrenowaliśmy jest dostępne, gdy inne sprawy idą w porządku za to opanowując subtelność osiągalność mamy praktycznie cały czas. Określana przez Japończyków mianem Mizu no Kokoro, czyli umysł będący stojącą wodą. Nie jest to prosta ani krótka alternatywa, ale w imię przyjaźni warto podjąć trud.
Alexander Nevzorov pozwala wierzchowcom wyrażać się w naturalnym zebraniu, tak jak to robią na wolności. W pracy nie korzysta z żadnej formy przemocy, siły czy ograniczenia ruchu. Wyznaje absolutną swobodę. Istoty jest fizjologiczny wpływ, jaki wywiera na konia nasza obecność. Kluczowym czynnikiem ich zrozumienia jest nie sprawianie im fizycznego dyskomfortu ani bólu. Aby trenować z Rosjaninem należy porzucić wszelkie wędzidła, zawody i to, co nie leży w najlepszym interesie zwierzęcia. Włączając zaniechanie jazdy na przynajmniej rok, żeby nawiązać trwałą więź oraz pozwolić uszkodzonemu grzbietowi na regenerację. Przyglądając się jego wierzchowcom widzę, iż odnalazł inną drogę, a jego latające na niewidocznych skrzydłach pegazy należą do jedynych w swoim rodzaju.