Droga do domu

Autor: nostra
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Szeroko otwarte oczy, którymi nie mrugała zaczynały już piec ale nawet nie miała siły nic z tym zrobić.
Latarnie uliczne dawały upiorne, białe światło i cień to doganiał ją, to znów wyprzedzał gdy na sztywnych, jakby drewnianych nogach szła nieśpiesznie pustym chodnikiem w wymiętej, brudnej bluzce.
Mijający ją podchmielony staruszek przeszedł czym prędzej na drugą stronę ulicy.
Bolały przegubu dłoni; będą siniaki...
Będą siniaki, będą... - ta jedna myśl jak nagranie z zepsutej plyty tłukła się po głowie.
Szła znajomą trasą, jak zawsze o tej porze, jak zawsze skróciła sobie drogę przez park.
Jak zawsze ciemny!
Pomyślała o domu, w którego kierunku zmierzała - czysta pościel, biała armatura w łazience, biały obrus na stole w jadalni!
Nie chciała, nie mogła tam wracać!
Nie z tymi plamami na bluzce, na kostkach dłoni, zielonymi od trawy łokciami!
Rzucili ją na trawnik za klombem...
Pośliniła palce i z wściekłością zaczęła zdzierać zielone plamy ze skóry.
Zauważyła przy tym źdźbło trawy na białej, pomiętej bluzce.
I drugie - na porwanym kołnierzyku! Wszystkie trzeba usunąć! Zniszczyć! Zdeptać!
Obcas stuka, kiedy noga uderzając o bruk, niszczy zielone kreseczki, rozsmarowuje je po betonie.
Białe drzwi domu... Tak bardzo białe!
Nawet sie nie wyrywała - jaki byłby sens? Trzech, pusty park...
Nawet nie krzyczała.
Łza spływa po policzku i momentalnie przysycha do brudnego policzka.
Powinna krzyczeć; to jej wina, to jej wina.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
nostra
Użytkownik - nostra

O sobie samym: Kiedyś bukmacher-teraz rencista i student socjologii. Pisarz,poeta,niespokojna dusza...
Ostatnio widziany: 2022-05-12 09:43:01