Świat ze starej fotografii
Dawno, dawno temu, kiedy świat przypominał ząbkowaną, czarno-białą fotografię żyła sobie mała księżniczka. Nie wiedziała, że jest księżniczką, myślała, że jest zwykłą dziewczynką. Za sprawą Złego Czarodzieja nie mieszkała w pięknym pałacu, ale w starej, zniszczonej kamienicy pozbawionej podstawowych udogodnień. Jej ogrodem było brzydkie i szare podwórko-studnia na tyłach odrapanego budynku.
Jedyną barwą w tym pozbawionym kolorów kadrze był błękit. Radosny błękit samochodziku, którym z entuzjazmem dziecka, czującego, że teraz wszystko od niego zależy, pedałowała po swoim ogrodzie wzdłuż i wszerz.
Jej życie- ze względu na rzucony urok- pozbawione było królewskiego przepychu i oprawy właściwych dla wysoko urodzonych. Nie jadała- jak inne księżniczki- posiłków na srebrnej zastawie, nie piła czekolady z porcelanowych filiżanek, ale to nie było ważne.
Ważne natomiast i - pewnie dlatego- kolorowe było wspomnienie samodzielnej jazdy autkiem na pedały oraz drewnianej, niebieskiej huśtawki zawieszonej w progu łączącym kuchnię z jedynym pokojem, w którym mieszkała wraz z rodziną. Na tej huśtawce huśtali ją wieczorami rodzice po powrocie z pracy. I to były takie cudowne, magiczne chwile, rozkosznie ekscytujące! Była wtedy naprawdę szczęśliwa. Podobnie jak w chwilach, gdy rodzice dla zabawy podrzucali ją do góry w rozłożonym jak hamak kocu. Czuła się wtedy kochana i bezpieczna, mimo adrenaliny, jaką wyzwalała ta zabawa.
W takich momentach zły czar tracił moc, a mała dziewczynka wracała do prawdziwego wcielenia, do swojego królewskiego domu... Była bowiem otoczona miłością i troską bliskich, otulona ich ciepłem.
To było dawno, dawno temu, kiedy świat przypominał ząbkowaną, czarno-białą fotografię...