DOM WIEDŹMY
- Tak, to ona. To na pewno ona. Rzuca te uroki, albo nawet i klątwy. No, wystarczy spojrzeć. Te oczyska wredne. I te swetry powyciągane. Z włosów trupów je robi. Sama widziałam ją w nocy na cmentarzu, bo ja tamtędy codziennie wracam z pracy, ale teraz to się boję i chodzę dookoła. Bo ona tam stare trupy wykopuje, żeby z nich robić te swoje mikstury, którymi potem nas truje... - A ja to widziałam, jak na dzieci krzywo patrzyła i spluwała w ich kierunku. To od razu poszłam z nimi do lekarza, czy jakiej choroby im nie stworzyła, bo to wredne babsko, nawet dzieci niewinne jej przeszkadzają... - I telewizory się psują! W ogóle obrazu nie ma, jak ona jest w pobliżu! - A rano to ludziom samochody nie chcą odpalać. Na autobus muszą chodzić, a do przystanku daleko. To przez nią wszystko. A mojej żonie to nawet wszystkie włosy z głowy wypadły, jak raz wspomniała o jej kudłach. Musiała to słyszeć i z zawiści to zrobiła... - Wiadomo, wszyscy tak mówią. Co mówią? Ano, że czarną magię uprawia w tej swojej willi. Całe życie nie pracowała, chłopa nie miała, a taką piękną chałupę ma. To skąd na to wszystko? Ja się pytam. Do sklepu nie chodzi, bo jej wszystko do domu przywożą z tego hipermarketu. Wszystko. Od masła po lodówkę. Sam widziałem... - Z ludźmi nie chce gadać, a jaka zadziorna! Niby taka bogata, a chodzi jak ostatnia żebraczka. Spódnice długie, brudne, buty stare, ale czerwone! Włosy nieuczesane, potargane. Nawet mój pies się jej boi, a mam szkolonego dobermana! - A jak śmierdzi od niej, jak od jakiegoś capa. - Bo ja słyszałam, że ona się wcale nie myje, bo nawet łazienki w tej willi nie ma. Była, ale przerobiła na jakąś jamę cuchnącą, gdzie te swoje czary odprawia. - Prąd to ma, bo się tam pali po całych nocach. Czasem to w innych budynkach wywala korki, a u niej się świeci. Kto wie, czy to nie jakiś nieczysty prąd, podłączony na lewo przez samego diabła! - A to światło, co tak całymi nocami pali, to na pewno dla kochanków... - Jakich kochanków! Co pani! Kto by tam z nią co chciał! - Jak to? Różni są zboczeńcy... Pokazywali takich w telewizji... Takie rzeczy tam wyrabiają, że całe osiedle słyszy. Jakby stado wilków rajcowało i nie wiadomo, co jeszcze, bo każdy się tam boi iść. W nocy to my nawet z psami nie wychodzimy. Ze strachu... Aż wstyd słuchać tego, co się tam po nocach wyrabia... - Jak sami państwo słyszą, osiedle Słoneczne w Sosnowcu zamieszkuje wiedźma, czy raczej: czarownica. Po przerwie spróbujemy porozmawiać z samą bohaterką, podejrzewaną przez mieszkańców o uprawianie czarnej magii, zjadanie niemowląt i współżycie ze zwierzętami. Zostańcie państwo z nami! - Chyba nie uda nam się jednak porozmawiać z wiedźmą. Dom wygląda na opuszczony, choć mieszkańcy osiedla Słonecznego, na którego terenie właśnie się znajdujemy, przysięgają, że nasza bohaterka na pewno znajduje się w środku. Spróbujemy wejść już za chwilę. - Dobry wieczór! - Oto pan Henryk. Zarządca osiedla. Podobno posiada pan klucze do wszystkich domów... - Naturalnie. To na wszelki wypadek. - Chcielibyśmy prosić o otwarcie drzwi do domu pani Krystyny K. - Pani Krystyna nie mieszka tu od kilku miesięcy. Dom jest pusty, o ile mi wiadomo. Próbuję go sprzedać, albo chociaż wynająć, ale nikt tu nie chce mieszkać. - Dlaczego? - Mieszkańcy straszą potencjalnych lokatorów, że w domu straszy, że mieszka tu Baba Jaga... - A pan w to nie wierzy? - Wiele już widziałem i wiem, że ktoś tam musi być. W nocy pali się światło, raz w tygodniu pojawiają się śmieci. Ludzie mówią, że widzieli panią Krystynę... Wzywałem już policję, ale odmówili interwencji. To nie ich sprawa... No i te dziwne dźwięki... - Jakie dźwięki? - Jakby jęki, nawoływania, skowyt. Ludzie mówią, że to wilki. Ale skąd tu wilki. W pobliżu nawet lasu nie ma, tylko stary cmentarz, jeszcze przedwojenny, a tak, to pustkowie. Jeden autobus co godzinę. Osiedle Słoneczne, a słońce prawie tu nie dochodzi. Jakieś dziwne miejsce... - Cóż, jesteśmy tu z kamerą po to, by rozwiązać zagadkę. Ma pan przy