Diament i Sól
– Gdzie ona może być? – zadawał sobie to pytanie, męcząc się jednocześnie z zapalniczką.
Wybierał jej numer telefonu setki razy, pisał smsa chociaż abonament był poza zasięgiem, albo nie odbierała. Zastanawiał się co takiego się wydarzyło, czemu postąpiła właśnie tak, czy uciekła, czy oby na pewno jej się nic nie stało. Martwił się, choć nie nawykł do zamartwiania z powodu kobiet. Wcześniej w życiu postępował zgodnie z powiedzeniem „jak nie ta to inna”. Dziś jednak nie pragnął innej. Wejrzał na zegarek, wskazywał jednoznacznie trzecią nad ranem. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale teraz był zmuszony. Wszedł do garderoby i patrzył po kieszeniach kobiecych ubrań, zaglądał do jej torebek. Nic nie znalazł. Chciał myśleć, że zabalowała. Co prawda ten fakt by go nie ucieszył, ostro by jej dał za to popalić i sprowadził stanowczo na ziemie. Jednak to zawsze było lepsze niż chociażby wypadek. Nie chciał by coś jej się stało, w końcu była jego własnością… jego żoną.