Demony nocy
az ulatnia się z bojlera. Przyjrzeliśmy mu się (bojlerowi) dobrze - zaczął korodować a mechanik prawdopodobnie sprzedał nam przestarzałą anodę. "Trzeba będzie jutro wezwać serwisanta" - pomyślałem, po czym z duszą na ramieniu wróciłem z mamą na górę. Mama znowu zaczęła oglądać film a ja poszedłem spać. Ale długo nie dane mi było pospać. Spojrzałem na zegarek: wskazówki na tarczy wskazywały godzinę 23.30. Leżąc na łóżku odwróciłem głowę w stronę dużego pokoju. Ponieważ drzwi do przedpokoju miałem otwarte zobaczyłem zapalone światło, włączony telewizor i moją mamę siedzącą w fotelu z głową w dość nienaturalnej pozycji. Nasłuchiwałem jakiś dziwnych odgłosów ale w cały domu panowała przerażająca cisza, nawet moje dwa psy spały jak zabite. - Mamo! - Co? - Odpowiedziała sennym głosem. - Jest wpół do dwunastej, trzeba iść spać. - Już idę. - wyłączyła światła i zgasiła telewizor. Coś ją tknęło - poszła wypuścić psy na dwór przed snem i zeszła do piwnicy. Wróciła dopiero po dziesięciu minutach. - Masz jakieś spodnie na sobie?" - Nie, a mam zejść? - Nie wiem. Może byś się przydał. Wyłączyłam bojler ale nie wiem czy dobrze. Spróbuję zakręcić dopływ gazu. Ponownie zeszła do piwnicy. Chcąc nie chcąc zwlokłem swoje ciało z łóżka, włożyłem jeansy i wyszedłem na klatkę. Ledwo przekroczyłem próg gdy do moich nozdrzy ponownie doleciał zapach gazu. Tym razem nie tylko piwnica śmierdziała, unosił się na całej klatce. Czym prędzej zszedłem do piwnicy. Moja mama już otworzyła dolną pokrywę bojlera i czytała przetłumaczoną kiedyś przeze mnie instrukcję. - Przekręć zawór w prawo. - Ale w to prawo czy w to prawo? - miałem na myśli prawo do siebie czy do bojlera. - W to - i przekręciła. - Mam nadzieję, że dobrze. - Ja też, ale i tak trzeba będzie dzwonić po mechanika. Tylko nie wiem do którego bo do tego poprzedniego nie mam już za grosz zaufania. Pogasiliśmy światła i wróciliśmy na górę. Ponownie poszliśmy spać. Zasnąłem jak niemowlę, twardym snem i byłem pewien, że nic mi się nie przyśni. Jak zwykle rano, w tygodniu gdy trzeba iść do pracy, zadzwonił budzik o godzinie 05.10. - Pobudka. Trzeba wstawać, dzisiaj nie możemy się spóźnić do pracy - zawołała moja mama i wyłączyła budzik. "Znowu to samo" - pomyślałem ale po kilku minutach wstałem. Miałem nadzieję, że ta noc już się skończyła. Zanim się ubrałem podszedłem do okna. Nie byłem całkiem nagi więc nie było tak źle. Poranek się dopiero zbliżał więc teoretycznie nikt nie mógł mnie zobaczyć. Niestety pomyliłem się. Nie było już tak ciemno, żebym nie dostrzegł czarnego samochodu stojącego przed moim oknem, koło sklepu mojego wujka. Tym bardziej, że choć światła miał wyłączone, to drzwi od strony kierowcy były otwarte i światło wewnątrz zapalone. W środku ktoś siedział, dostrzegłem kontury conajmniej jednej osoby, zdaje mi się, że to był mężczyzna, dość młody. Z początku pomyślałem, że to jacyś klienci przyjechali do sklepu mojego wujka, ale on otwiera sklep dopiero o godzinie 05.30. Potem pomyślałem, że może tajemniczy nieznajomy na kogoś czekał. Może to jeden z tych nocnych "rajdowców". Nagle, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu ktoś podszedł do samochodu ale nie od strony sklepu tylko mojego domu. "Może ze spaceru" - pomyślałem. Ale chyba nie. To była kobieta. Spojrzała w moje okno i chyba mnie dostrzegła. Przez ten jeden moment, minutę może dwie, zobaczyłem kogoś kogo nigdy nie zapomnę. I nie mam tu na myśli jej wyglądu - o tym za chwilę - ale jej reakcję. Młoda, elegancka, gustownie ubrana, może około 30-sto letnia brunetka, o włosach średniej długości, zakrywających uszy. Była ładna, wyższa ode mnie (przynajmniej tak mi się zdawało), szczupła i ubrana w coś białego (nie pamiętam czy w kurtkę czy bluzkę - aż tak dobrze nie zdążyłem się jej przyjrzeć). Taki widok z samego rana mógłby skusić niejednego mężczyznę. Ale nie mnie, ja już mam serce zajęte. Przyjrzała mi się ale nie uciekła jak dziecko. Odwróciła się, nachyliła nad samochodem i rozmawiała z kimś kto siedział w jego środk