Daleko do nieba. Rozdział 7.
gnąć kombinezon. Czuła przeszywające zimno na całym ciele i dodatkowo ogromny stres.
Doktor Smith nie wzbudzał w niej żadnego zaufania. Wręcz przeciwnie. Czuła, że z doktor Łucją Jaworska lepiej by się porozumiała.
-Usiądź - powiedział tym samym tonem jak wtedy, gdy weszła do tego pomieszczenia.
Zrobiła to. Teraz była niemal pewna, że zauważy jak drży i jak jej ciało walczy ze zdenerwowaniem - zauważył, ale najwyraźniej nie przejął się jej skrępowaniem.
-Seria badań przez, którą zostaniesz przeprowadzona, tak samo jak i twój towarzysz będzie trwała dość długo. Każdy tydzień to ciąg innych badań. W tym tygodniu zostaną wykonane te natychmiastowe. Przez następny tydzień będziesz na obserwacji, a jeśli twój stan nie ulegnie zmianie od pierwszego badania pozostaniesz tu jeszcze przez okres próbny podczas, które będziemy sprawdzali twój stan zdrowia. To tak w skrócie, nie chce obciążać cię niepotrzebnymi informacjami. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie - odrzekł a potem spuścił głowę wracając do swojego testu w którym zapisał jeszcze parę zdań.
Przez ten czas miała okazje, żeby w myślach zadać sobie parę pytań. Po słowach wypowiedzianych przez dr.Smitha czuła się jeszcze dziwniej. Spodziewała się krótkich badań, co prawda przewidywała czas, w którym pozostawią ją na obserwacji, ale miała wrażenie, że dr.Smith mówi o dość skomplikowanym, żmudnym a do tego bolesnym procesie przez, który ma przejść.
Wszystko wydawało się brzmieć jak jedna wielka bajka - zła bajka, albo może bardziej absurdalny koszmar? Bajki przecież z zasady nie są złe…