Czerwony Kapturek: historia prawdziwa
- Nie, nie, nie! Mój papcio nigdy by mnie nie oszukał.
- A jednak…
- Mów za siebie!
- Mówię za nas wszystkich.
- Dobra, ale te, no… dyrdymały to takie pierdoły, znaczy?
- Tak.
- Bolson, nie przerywaj już Konradowi, niech mówi co ma mówić.
- Ale te pierdoły…
- Bolson!
- A, tak, już nie będę.
Nastała cisza. Konrad rozprostował palce, zasiadł wygodnie w głębokim fotelu i zaczął mówić.
- Otóż, mili moi, wszystko zaczęło się od tego, że babcia czerwonego Kapturka zgubiła zęby…
- Konrad, powaliło cię?! – Bolson wpadł mu w słowo. – Przecie zębów nie da się zgubić!
- Mi chodzi o taką protezę, dotarło?
- Proteza, proteza… A, to coś takiego, co się wkłada i wyjmuje, tak?
- Tak. Nie przerywaj już, proszę. Więc babcia zgubiła zęby…
- Protezę!
- Dobra, niech będzie: protezę. Tak też się złożyło, że w kilka miesięcy później odwiedził ją wilk, a protezy, co zaznaczam, jeszcze nie odnalazła, i pyta…
- Co za pryta?
- Nie pryta, tylko pyta! Wilk pyta, czy mógłby zjeść babcię. Na to babcia: „Nie, najpierw muszę znaleźć swoje zęby. Ostatnio nic nie jem, bardzo schudłam; z pewnością nie smakowałabym ci. Przyjdź za rok”. „Dobrze, tak zrobię” – odpowiedział wilk.
- I przyszedł za rok?
- Tak, przyszedł.
- No i co?
- No i pyta się, czy odnalazła już swoje zęby. Babcia mu na to, że jeszcze nie i żeby przyszedł za rok. I jak przyszedł za rok…
- To zjadł babcię – dokończył Zenek.
- Nie, nie zjadł.
- A to babcia nie odnalazła jeszcze swoich zębów?
- Odnalazła.
- To jak?
- Więc jak wilk ponownie odwiedził babcię, zapytał czy znalazła już swoje zęby i gdy usłyszał twierdzącą odpowiedź jeszcze raz spytał, przez grzeczność, czy już może ją zjeść. Babcia wyszczerzyła zęby i odrzekła: „Nie, teraz to ja cię zjem!”
- Dżizys! Babcia wilka?! – zdumiał się Zenek. – Konrad, chybaś się dzisiaj nie wyspał…
- A żeby to tylko wilka! Był jeszcze i Czerwony Kapturek, i Koziołek Matołek, i… i Kubuś Puchatek, i…
- O żesz w mordę!...
- Te – Bolson wytrzeszczył oczy – on mówi… on mówi, że… że babcia robiła pulpety z Puchatka i kotlety z Kapturka?
- I kopytka z Matołka…
- I pasztet z wilka – dodał Konrad, kontynuując swoją opowieść. – Ale jak każda bajka, tak i ta dobrze się kończy. A naszą opowieść wieńczy przybycie do babci Prosiaczka…