czas bez pożegnań
Czasami są w życiu takie chwile, ze stojąc przed trudnym wyborem człowiek w pewnej chwili nie wie co ma robić. Pytania retoryczne wydają się na tyle oczywiste by odpowiedz na nie pozostała milczeniem. Wiadomo, jak twierdzi większość codzienność to walka o przetrwanie, ale czy tylko pod względem materialnym? Ciągła pogoń za pieniądzem sprowadza ludzi do niższego pułapu, podczas gdy inni potrafiła cieszyć się z najmniejszych rzeczy, mimo przeciwności. Jednak w przypadku Zosi było inaczej. Nie można stwierdzić, ze jej życie było wyjątkowe, czy tez jakieś lepsze, bo takie nie było. Trauma dzieciństwa pozostawiła ślad w jej psychice w takim stopniu, iż serce przestało słuchać rozumu. Przypadek losu kazał zbyt szybko dorosnąć. Każdym porankiem zastawiała się jak wyglądałoby to wszystko gdyby jej ukochana mamusia żyła. Tak mijały kolejne miesiące, w ciągłym smutku, jedynie płacz był jej najwierniejszym przyjacielem. Nie powiem, ze nie miała nikogo, bo miała siostrę, która zawsze była przy niej. Tak, tata miał wszystko w dupie, dlatego musiały radzić sobie same. Dwie dziewczynki, które jak mogłoby się wydawać nigdy nie miały nic życia. Razem było im łatwiej, chociaż tak często brakowało pieniędzy na podstawowe rzeczy. Siostry wspierały się jak mogły, a ojciec jedynie pil, pil by zapomnieć o problemach, jak to zawsze powtarzał.Monika chociaż miała tylko 15 lat z całych sil podtrzymywała siostrę na duchu.
- Zosiu nie możemy się poddać. Zobaczysz kiedyś będzie lepiej - mówiła.
Nagle, pośród zwykłych dni pojawiło się światełko w tunelu rozpaczy. Tak to była ona, miłość na która Zosia czekała tak długo. Zaczęło się od zwykłego pisania na Facebooku. Tak wiem, to może wydać się głupie. Jak można zakochać się w kimś, kogo nie zna się osobiście? Ale stało się, a z ta miłością pojawiły się kolejne przeciwności. On mieszkał tak daleko, cale 1200 km dzieliło ich serca od siebie. Mimo to uczucie kwitło, w codziennych słowach serca nabierały rozpędu, by nieustannie kochać. Bywały ciężkie momenty. Zwątpienie nie opuszczało Zosi na krok:
- Przecież to niemożliwe, abym go kochała - myślała, jednak serce podpowiadało inaczej.
Po upływie około miesiąca napisał, ze przyjedzie do niej, ze w końcu będą blisko. Dziewczyna dopiero wtedy usłyszała, jak serce bije w rozterce pomiędzy dwoma światami, iluzja miała przerodzić się w rzeczywistość, ale to miał być tylko tydzień a potem on znowu wróci do własnego świata. Zosia zaczęła rozmyślać o tym co stanie się potem, kiedy miłość po raz kolejny opuści serce, już prawie kamienne.- Nie wytrzymam tego, już tyle ludzi mnie zostawiło - myślała.Jednak w duchu starała się myśleć, ze tydzień będzie najpiękniejszymi chwilami w jej życiu.Dzień po dniu mijał Zosi na ciągłym oczekiwaniu. Przestała zwracać uwagę na sytuacje w domu, na to, ze nie ma pieniędzy nawet na chleb, bo ojciec wolał kupić sobie parę piwek. Dziewczyna czasami miała ochotę więcej się nie obudzić:
- ...bo po co wstawać z łózka, jeśli nic już mnie nie czeka- myślą.
Mimo to wiedziała, ze musi być silna dla siostry. Na świecie miały jedynie siebie. Monika nie uzewnętrzniała bólu jaki towarzyszył im codziennie. Nie chodzi tu tylko o ból brzuchu, bo głód nie był na tyle silny by złamać ich serca.
- Zosiu mam byłaby z nas dumna wiesz, jestem tego pewna siostrzyczko - powiedziała Monika w drodze do sklepu, kiedy uzbierały na ulicy 30 groszy na bułkę.
- Wiem, wiem mała- odpowiedziała Zosia. - Razem możemy wszystko- dodała po chwili Monika
- Tak, dla mamusi. Nigdy nie możemy się poddać, pamiętaj siostrzyczko - powiedziała Zosia.Po tych słowach przytuliła siostrę mocno do piersi.
Dzień przyjazdu Rafała
W końcu nadszedł ten dzień, dzień długiego wyczekiwania ukochanej osoby. Od samego rana dziewczyna była bardzo podekscytowana, jednoczesnej walcząc ze swoistego rodzaju strachem.