Ciało (Malarz 9)

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

                Zanim przystąpili do malowania Kryspin zrobił kawę, wydobył z szafki jakieś ciastka i położył na ławie zachęcając do poczęstowania się. Zaczął ustawiać sztalugi, ale kątem oka raz po raz zerkał na swoją modelkę. Siedziała dość sztywno, niewiele mówiła, wzrokiem wodziła po pomieszczeniu. Widać było, że jest trochę zestresowana.
 - Jak chcesz skorzystać z łazienki i tam się rozebrać, to jest w końcu korytarza – zawiadomił.
 - No to skorzystam – wyszła niemal od razu po tym komunikacie i Kryspin czekał jakiś czas, zanim wróciła. W końcu drzwi się otworzyły i stanęła w nich naga, ale zasłaniając się zdjętą sukienką.  Spojrzał na nią spod brwi i zaśmiał się.
 - No niech się pani nie wstydzi pani doktor. To odkładamy – podszedł do niej, wyjął jej z rąk sukienkę, odłożył na fotel, a ona w tym samym momencie zakryła ramionami intymne części ciała - Proszę śmiało – zaprosił gestem i weszła w głąb salonu oddalając się od niego szybkim krokiem . Stanęła na dywanie przodem do malarza, ale nadal zasłaniała rękoma ile mogła.
 - Co teraz? – spytała
 - Teraz opuść ramiona i wybierz sobie jakąś pozycję. Ja ci powiem czy coś zmienić.
Opuściła ramiona powoli  jednocześnie mrużąc oczy i zaciskając dłonie. Kryspin patrzył na to rozbawiony. Aż miał ochotę podejść do niej i coś zrobić, żeby ją rozluźnić. Zdążył jednak objąć jej nagie ciało wzrokiem i  stwierdził w tym samym momencie, że podchodzenie bliżej to nie jest dobry pomysł. Małe, dziewczęce wręcz piersi, smukła talia, zaokrąglone biodra i płaski brzuch podkreślający kości biodrowe nie zrobiły na nim takiego wrażenia jak jej starannie wydepilowane, gładkie łono pomiędzy dwoma smukłymi udami. Dwie małe fałdki skóry przytulone do siebie zrobiły na nim takie wrażenie, że przez moment nie mógł skoncentrować się na niczym innym. Zamknął jedno oko mając nadzieję, że tym przechytrzy swe samcze instynkty, albo chociaż zbije je o połowę, ale bez skutku.
 - Specjalnie się tak wydepilowałaś, żeby mnie zdekoncentrować? – spytał karcąco.
 - Prawie – wzruszyła ramionami – Wiesz. Tak jest higieniczniej. Co mam zrobić? – zapytała, a on spojrzał na nią i zastanowił się chwilę. Stojąc tak, była urzekająca, ale chciał coś innego.
 - Mogłabyś uklęknąć na dywanie? – spytał, a kiedy to zrobiła podszedł do niej i przykucnął przed nią – Twarz mamy trochę przysłonić. Tak? – zagarnął jej loczki na twarz nie chowając jednak jej całkowicie- Przechyl trochę głowę i ręce – zamilkł zastanawiając się, a ona uniosła ramiona krzyżując nadgarstki na karku.
 - Może tak? – spytała.
 - Pięknie. – potwierdził i poszedł pośpiesznie do swego płótna. Zaraz poszły w ruch ołówki. Odzwierciedlanie na płótnie każdej jej wypukłości, krągłości i załamania światła sprawiało mu przyjemność. Malowanie natomiast jej ud i szczegółów intymnej anatomii wprowadzało w drżenie dłonie, roztętniało krew w żyłach i przyprawiało o szybsze bicie serca. Szybko mieszał kolory i nanosił je na płótno na żywo starając się uchwycić wyraz jej twarzy wyłaniającej się spod kosmyków włosów, postawę ciała zanim się zmęczy. Pozowała wytrwale w milczeniu, bez zadawania pytań. Kiedy pozwolił jej się ubrać odgarnęła dłonią włosy i usiadła na dywanie.
 - Powiem ci, że dawno się tak nie wyklęczałam – zaśmiała się – Już namalowałeś? – spytała.
 - Dalej dokończę sam. Potem – podszedł do fotela, zdjął narzutę i z nią w ręku zbliżył się do swej modelki, aby ją okryć – Wybacz. Wiem, że obiecałem być profesjonalny, ale mi trochę nie wychodzi jak jesteś taka… wiesz… naga… całkiem.
 - Miałam być nie całkiem naga? Wybacz, ale nie wiedziałam – otuliła się narzutą i spojrzała na niego otwartym, pogodnym wzrokiem. Przez chwilę kucał przed nią, łowiąc  jej spojrzenia, a ona spoglądała na niego z lekkim uśmiechem. Wstał i wyciągnął do niej dłoń. Podała mu swoją. Pomógł jej wstać. Narzuta zsunęła się jej z ramienia znów obnażając nagie ciało. Kiedy chciała je zakryć powstrzymał jej rękę odruchowo. Przesunął się w jej stronę pół kroku, a to wystarczyło, aby zaczęła ich dzielić już tylko tkanina jego koszuli i spodni. Nie cofnęła się. Czuł zapach jej skóry i włosów. Jej usta wydawały się przyciągać niczym magnez. Pochylił się w ich stronę, wzrokiem jeszcze sprawdzając czy ona się zgadza. Obróciła głowę w ostatniej chwili, a on przełknął ślinę w duchu karcąc sam siebie.
 - Lepiej się ubierz – wypowiedział i dotknął palcem jej policzka, ale nie ruszyło się żadne z nich. Nadal stali w odległości tkaniny jego koszuli. Przez nią czuł ciepło jej ciała. Nie zaplatał jej ramionami, nie krępował, a ona się nie cofała. Wręcz przeciwnie. Zdawało mu się, że delikatnie przylgnęła i otarła się. Nic nie mówiła. Teraz już nawet na niego nie patrzyła. Stała nieruchomo z głową opartą na jego klatce piersiowej. Podniósł dłonią jej głowę, starając się zajrzeć w oczy, znaleźć jakąś odpowiedź co by to miało oznaczać. Nie wiedział. Dominika albo odpychała go z impetem informując, że nie ma na co liczyć, kiedy była zdenerwowana, albo przeciwnie – zaplatała ramionami, zaczynała zdzierać z niego ubranie, całować. Tutaj miał dziewczynę, która stała i nic. Niepewnie znalazł jej wargi swoimi. Spróbował delikatnie, aby sprawdzić czy się nie wycofa. Nie wycofała się.  Zamiast tego jego koszula oddała mu lojalnie drżenie, które przebiegło przez jej ciało.  Przeplotły się wargi, dotknęły się języki. Narzuta spadła całkiem na podłogę. Joanna odwzajemniła pocałunek, ale nie objęła go, ani kiedy rozsmakowywał się w jej ustach, ani kiedy całował jej szyję, ani  kiedy przesunął dłonie po jej nagich, gładkich jak miękki jedwab plecach. Objął ją całując coraz namiętniej, a ona nie wykonała żadnego gestu. Początkowo odwzajemniała jego pocałunki, ale w pewnym momencie zastygła, zesztywniała. Zawahał się. Spojrzał na nią pytająco. Nic nie mówiła, stała nieruchoma, raczej posępna.
 - Asia – wypowiedział jej imię, ale nie odpowiedziała i nie spojrzała na niego. Jej wahanie sprawiło, że  znów jego wyobraźnia nasunęła porównania z tą, którą kochał i świadomość niczym lampkę ostrzegawczą wyrzuciła informację, że tej nie kocha. Pachniała, była ponętna, jego ciało spragnione bliskości i czuł, że gdyby teraz się o to postarał dziewczyna uległaby, ale jak mógł się o to starać skoro w jego głowie znów pojawił się tętniący gorącymi emocjami obraz Dominiki? Przełknął ślinę.
 -  Przepraszam – wypowiedział unosząc do ust i całując jej dłoń – Już jestem profesjonalny. Teraz ty się ubierz, a ja wskoczę pod prysznic. – wyszedł do łazienki, a kiedy wrócił już jej nie było. Usłyszał tylko szum silnika samochodu na podjeździe. Odjechała. Podszedł do obrazu przez siebie namalowanego i zawiesił na nim wzrok. Jej naga postać na zupełnie białym tle. Ani jednej kreseczki wokół i ani jedna nie przychodziła mu do głowy. Usiadł przed komputerem, włączył, odczekał, odnalazł akt Dominiki – na łące, ze skrzypcami w ręku. Dotknął ekranu opuszkami palców, a tęsknota znów zawyła otwierając w duszy ssący tunel pustki po niej. Objął głowę, palcami chwytając włosy, zsuwając się na fotelu i wznosząc wzrok ku górze.
  - Kiedy to się skończy? – wypowiedział szeptem, a oczy zaszły mgłą. Łza, nieproszona, niechciana wytoczyła się na policzek. Nie ocierał. Siedział patrząc w pustkę. Długo.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39