Choroba
Marta się odwraca.
– O tak, schowamy się. – Uśmiecha się, wcześniej jej oczy tak nie błyszczały.
Ją pierwszą wchłania lodowata czerń, z głębi której dobiega wrzask, jakiego nie da się udać tak przekonująco. Jakby kogoś tam autentycznie obdzierano ze skóry.
Robię wielkie oczy i chcę się zatrzymać, ale Marta ciągnie mnie dalej, trzyma tak mocno, że nie mogę wyrwać ręki. Odwracam się jeszcze i widzę, jak ciemność się za mną zamyka.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora