cd opowiadania pt: "Nieśmiertelna namiętność"
ROZDZIAŁ 8
A niech to. To niemożliwe. Jak mógł pozwolić sobie na taką słabość? Jak mógł jej na to pozwolić? Jak zwykła dziewczyna mogła tak opanować jego umysł i serce? Nie. Ona nie była zwykła. Tak, jak powiedziała to Sharon. Kate miała w sobie coś, co przyciągało Drake’a tak bardzo, że nie potrafił się jej oprzeć. Co za dziewczyna.
Nagle usłyszał szum dochodzący z pokoju zza ściany. Jednak to nie odgłos płynącej wody sprawił, że Drake wyszedł z pokoju i udał się do sypialni Kate. To jej piękny, ciepły zapach. Czuł nagość jej ciała. Chciał jej dotknąć. Poczuć jej skórę, jak drży pod wpływem jego dotyku. Tak, jak wtedy, gdy ją całował. Bała się. Czuł to. Okropnie się bała. Jednak to nie powstrzymało jej przed pocałowaniem go. Czyżby ona czuła to samo? Tylko co to było? Sam nie wiedział, jak to nazwać? Pożądanie, zauroczenie czy miłość? Miłość, zaśmiał się gorzko. A może wszystko razem?
To niemożliwe. Nie mógł tak po prostu się zakochać. I to w jeden dzień. Zupełnie, jakby rzuciła na niego urok. Nie zdziwiłby się, gdyby było tak naprawdę. Kate wyglądała, jak anioł, który zstąpił z nieba, żeby go uratować.
Jednak dopiero gdy Drake zobaczył Kate w dużej wannie i zdał sobie sprawę z tego, jak blisko niej jest i jak piękne jest jej ciało, uwierzył w to, w co do tej pory nie chciał uwierzyć. Ta kobieta była stworzona dla niego i wydawało mu się, że on jest stworzony dla niej.
Wyszła z wanny i okryta ręcznikiem ruszyła w stronę drzwi. Zdziwiona jego widokiem zapytała:
- Nikt nie nauczył cię, że nie wolno wchodzić do czyjejś łazienki bez pytania?
- Przypominam, że to moja łazienka. – odparł z lekkością.
- W takim razie ja wychodzę.
- A jeśli ci nie pozwolę?
- A co? Zaatakujesz mnie tak, jak w ogrodzie? Spoko, już się przyzwyczaiłam do tego, że wszyscy robią coś wbrew mojej woli. – powiedziała z goryczą.
- Przykro mi.
Na te słowa Kate się zaśmiała się histerycznie. Zdziwiony patrzył na nią, jakby była wariatką. Kiedy zapytał, o co chodzi, odwróciła się od niego i powiedziała:
- Tobie jest przykro? Przestań. Tylko czekasz, żeby dorwać się do moich pośladków. Dlatego tak mnie potraktowałeś w ogrodzie. Tacy, jak wy zawsze się tak zachowują.
- Tacy, jak my?
- Przystojni, bogaci. Udajecie miłych, zwodzicie, a kiedy wam zaufamy, wykorzystujecie nas nie zwracając uwagi na to, że ktoś będzie przez was cierpiał. – odparła przez łzy.
Gdyby Drake żył, znowu umarłby z rozpaczy, że musi patrzeć na jej cierpienie. Chciał swoimi pocałunkami zebrać ból z jej oczu, policzków i ust. Była taka bezbronna. Pragnął jej chronić. Jeszcze nigdy tak bardzo nie zależało mu na czyimś życiu. Zdawało mu się, że jego przeznaczeniem jest bronić jej za wszelką cenę. Nie może dopuścić, żeby stała się jej krzywda. Chciał zamknąć ją w swoich ramionach i schronić w nich tą małą słodką istotę, która stała przed nim pogrążona w smutku. Nawet nie zareagowała, gdy Drake dotknął jej nagie ramiona. Przytulił ją. I dopiero w tym momencie Kate odsunęła się i nie odzywając się wyszła z łazienki.
Chciał pójść za nią. Upewnić się, że bezpiecznie dotarła do pokoju. Ale gdy wyszedł z łazienki, usłyszał wołanie. Dokładnie w tym momencie przypomniał sobie, że czeka go jeszcze rozmowa z matką. Nie bał się. Interesowało go jedynie, co na ten temat sądzi Sharon. Czy będzie zła? A jaka miałaby być? Przecież Kate jest człowiekiem. Śmiertelniczką. Przeznaczeniem wampirów jest zabijać ludzi, a nie się w nich zakochiwać.