Buty

Autor: Fasoletti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wróżbitka mieszkająca w chacie na kurzej stopce była stara i pomarszczona. Kiedy w milczeniu rozkładała ludzkie wnętrzności na blacie stołu, Romualdo De Zimnodół z niepokojem spoglądał w jej zasłonięte bielmem oczy.

- Zły z ciebie człowiek - zaskrzeczała.

- Nie przyszedłem tutaj, żebyś mnie oceniała, wiedźmo – prychnął Romualdo. – Rzeknij mi, gdzie i z kim odeszła Brenhilda, inaczej skończysz na szubienicy.

- Dobrze – odparła wróżbitka, grzebiąc palcem w bebechach. – Twa ukochana miała dość bicia oraz szykan, więc z pomocą czarnoksiężnika Chujgwilda De Limanowa ukryła się na drugim końcu świata. By ją odnaleźć, będziesz musiał udowodnić, że ci na niej zależy. Wyruszysz na tułaczkę. Gdy zedrzesz sto par butów skórzanych, sto par butów drewnianych i sto par butów stalowych, spotkasz Brenhildę.

- Bardzo dobrze – syknął Romualdo, biorąc od wiedźmy pierwsze skórzane trzewiki. – Nauczę tę sukę wierności…

 

Mijały lata, a Romualdo wciąż szedł. Pchany chęcią zemsty zdzierał kolejne pary butów. Gdy wyrzucał stare, na ich miejsce w cudowny sposób pojawiały się nowe. W końcu, kiedy podeszwa ostatnich stalowych trzewików pękła, stanął przed bramą zamku czarnoksiężnika Chujgwilda. Chwycił mosiężną kołatkę w kształcie głowy smoka i zastukał. Otworzyła Brenhilda. Romualdo nieskończoną ilość razy wyobrażał sobie ten moment. Wyjął zza pasa bambusowy kijek i z całych sił smagnął niewierną żonę po twarzy.

- Pokażę ci gdzie twoje miejsce, kurwiszonie chodzący! – wrzasnął.

Brenhilda padła na ziemię, chowając lico w dłoniach. Natychmiast przybiegł Chujgwild, w towarzystwie dwóch osiłków. Zaciągnęli intruza do niewielkiej celi, stłukli na kwaśne jabłko, po czym wrzucili do fosy.

Zlany krwią, ledwo żywy, Romualdo ostatkiem sił wyczołgał się na brzeg. Tam czekała na niego wróżbitka. Na jej widok splunął nienawistnie.

- Twoje wróżby są gówno warte! Brenhilda miała do mnie wrócić!

Kobieta uśmiechnęła się szyderczo.

- Powiedziałam, że ją odnajdziesz, a nie, że znów z tobą będzie – odparła, podając mu niewielką karteczkę.

- Co to ma być? – spytał, zdziwiony.

- Rachunek za buty. A coś ty myślał, że za darmo ci je będę robiła?

- Ale ja nie mam z czego zapłacić! – zaprotestował Romualdo De Zimnodół.  

- Hmmm – zamyśliła się wiedźma. – W takim razie załatwimy to inaczej.

Wyciągnęła sztylet i poderżnęła szlachcicowi gardło.

- Wnętrzności do wróżenia nigdy za wiele – mruknęła, ciągnąc drgające jeszcze truchło do chatki na kurzej stopce.

 

1
Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fasoletti
Użytkownik - Fasoletti

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-01-13 10:06:52