Bogowie i pionki, albo GAME (nie całkiem) OVER! (2) - EPILOG
- MASZ JĄ OŻYWIĆ!!!
- Co?
- Ożywić Kasandrę!
Tego było dla mnie już za wiele.
- Słuchaj... - powiedziałam tracąc cierpliwość. - To ja, zamiast normalnie, kulturalnie iść się urżnąć w trupa w jakimś pubie... Marnuję czas na stwarzanie ludzików równie realnych, jak globalne ocieplenie i ptasia grypa, a ty... Ty... NIEWDZIĘCZNIKU! Powinieneś mi paść do stóp i zawiązać sznurowadła! To dzięki MNIE istniejesz! Chociaż czekaj, nie istniejesz. Chyba przesadziłam z kofeiną.
- Ale ty nie masz sznurowadeł, tylko futrzaste kapciuszki. - powiedział Rafał, pochylając się nad moimi papuciami.
- Oj, zamknij się. - odrzekłam wstając z fotela i poprawiając spódnicę.
- Wracając do tematu. Masz ożywić Kasandrę, bo jak nie, to...
- To co? - zaśmiałam się. Co mógł mi zrobić papierowy stworek, w dodatku - istniejący tylko w moim podatnym na halucynacje mózgu?
- Zacznę od początku. - powiedział Rafał, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów i zapalając jednego od stojącej na mym biurku zapachowej świeczki. Profanacja. - Myślisz, że bohaterowie literaccy nie mają swojego świata? Ograniczony, głupi babsztyl.
- Tylko bez takich! I zgaś tego peta... Tylko nie o dywan! Cholera.
- Sorry. - przeprosił za wypalenie dziury w moim kosztującym fortunę perskim dywaniku. - Przybyłem z ponadwymiarowej, nieprawdopodobnej rzeczywistości wykreowanej przez mózgowe potencjały niezbyt normalnych pseudo-literatów... Nasz świat zasilany jest energią paranoiczną grafomanów oraz mysimi odchodami. Dają dużo ciełpa, jak się palą... - dodał widząc moją zdziwioną minę. - Każda wymyślona przez kogokolwiek postać, zgodnie z zasadą zachowania równowagi pomiędzy normalnością a mentalnym popapraniem, musi zaistnieć w jakimś wymiarze, aby nie spowodować ogólnoświatowego chaosu.
- Na moje zmarszczki mimiczne, stworzyłam potwora. - wyszeptałam.
- Fajny jest ten nasz świat... - uśmiechnął się z rozczuleniem. - Można zagrać w karty z Sherlockiem Holmesem... Albo iść na piwo z Drakulą... On woli Krwawą Mary, ale jest spoko... Niedawno byłem na kawie u Szeherezady... Tylko szkoda mi bohaterów literatury wojennej, ciągle muszą jak idioci biegać z kałachami, padać trupem i ożywać co pięć minut. W sumie i tak najbardziej przerąbane ma Syzyf... A swoją drogą, co za debil napisał „Dżumę"? Musimy się wszyscy szczepić co pięć minut, bo...
- Czekaj, czekaj. - czegoś tu nie rozumiałam. - Przecież ja dopiero co skończyłam pisać! Jak to możliwe, że zdążyłeś już poznać ten cały... Ekhm... ŚWIAT?
- W naszym wymiarze CZAS płynie inaczej. A raczej - w ogóle nie płynie. Pippi Langstrumpf i Alicja, ta od Krainy Czarów, ciągle są tak samo głupimi, wrednymi bachorami. Dinozaury też mamy! I jaskiniowców! Trochę kiepsko się dogadują z kosmitami, ale...
- DOŚĆ. - przerwałam Rafałowi. - Jak ci się udało przeniknąć do prawdziwego... Znaczy się, MOJEGO świata?
- Sama mnie wyposażyłaś w klucz! - uśmiechnął się nieco perfidnie przybysz z literackiego wymiaru. - Pozwoliłaś mi iść na studia. Inżynieria nano-artstyczna.
- Cholera, wymyśliłam na odwal-się jakiś absurdalny, przyszłościowo brzmiący kierunek, a ty mi mówisz, że...
- Posługując się mikroskopowymi mieszalnikami farb neutronowych, udało mi się przeniknąć przez strukturę międzywymiarowej, nadświetlnej materii! Przy okazji, namalowałem protonami parę ładnych obrazków, chcesz zobaczyć?
- Spadaj. - powiedziałam chowając twarz w dłoniach. - Czego chcesz? Nie mogę ożywić Kasandry, gdyż... Już na samym początku tak jakby przepowiedziałam jej śmierć! Mało tego, w ostatnim akapicie jawnie ją ukatrupiłam!
- Jesteś boginią słów, możesz wszystko.
- Że co? Jaką znowu BOGINIĄ?
- Panią Zdań, Wielką Mistrzynią Akapitów, Władczynią Czcionek, Strażniczką Klawiatury...
- DOŚĆ!
- Wiesz, każdy bohater literacki ma obowiązek przynajmniej raz dziennie złożyć modlitewny hołd swojemu Autorowi. Autor jest bogiem dla swojego wytworu. Ty jesteś dla mnie. Nie powiem, abym był z tego powodu najbardziej szczęśliwy, ale...