Będę Cię chronić
Radość Jethra zniknęła, gdy tylko zobaczył smutek w oczach kobiety. Wstał i podchodząc do niej, wyciągnął w jej kierunku ręce.
- Chodź do mnie.
Abby wplotła się w jego ramiona i wtuliła tak mocno, jak było to tylko możliwe. Po jej twarzy zaczęły płynąć pojedyncze łzy.
- Będę za nią tęsknić Gibbs – powiedziała urywanym głosem.
- Wiem, ja też będę za nią tęsknił.
Podniosła główkę, by spojrzeć w jego przenikliwe, niebieskie oczy. Jethro zauważył jak po jej policzku potoczyła się kolejna łza, więc delikatnie starł ją kciukiem.
- Hej, już dobrze Abbs. Już wszystko w porządku.
Abby nie odpowiedziała tylko ponownie do niego przylgnęła, jakby się bała, że gdy tylko go puści to on zniknie.
- Gibbs? Moglibyśmy porozmawiać, ale nie tutaj, proszę.
Jethro spojrzał jej w oczy i pojął, że to była poważna sprawa. Cokolwiek by to nie było, niewątpliwie było dla niej ważne i musiała pozbyć się ciężaru. Znał ją na tyle dobrze, że to wiedział.
- Dobrze, więc chodźmy stąd.
Lewą rękę położył na jej ramieniu, a Abbs owinęła swoją wokół jego pasa i opuścili budynek. Podeszli do samochodu i mężczyzna otworzył przed nią drzwi od strony pasażera, sam zaś usiadł za kierownicą.
- Gdzie proszę pani?
- Zabierz mnie.. do gwiazd – uśmiechnęła się złośliwie.
Gibbs nie odpowiedział, tylko skupił uwagę na tym, co powiedziała. Czyżby wyczuł w jej głosie pieszczotę?
- Jethro, odbija Ci na starość – pomyślał i uśmiechając się znów skupił na jej słowach.
- Uwielbiam Twój uśmiech.
- Dzięki.
Przybyli na miejsce przeznaczenia i Gibbs zaparkował swój samochód. Szli przez kilka minut, po czym odwrócił się do niej i zapytał.
- O to Ci chodziło?
Abby spojrzała w górę i zobaczyła miliardy, świecących nad nimi perełek.
- Jesteś najlepszy! Po prostu czytasz mi w myślach.
- Chcesz spacerować i rozmawiać, czy usiąść?
- Zróbmy to po Twojemu.
Uśmiechnął się delikatnie i szli bez słowa, dopóki Abbs nie stanęła i nie złapała go za rękę.
- Nie wiem, od czego mam zacząć. Po pierwsze chciałam Ci podziękować za zaufanie i za to, że pozwoliłeś mi być członkiem tak wspaniałego zespołu. Po drugie, od kiedy odeszła Kate, jestem smutna i przestraszona. Boję się utraty każdego, na kim mi zależy. Boję się, że stracę… Ciebie.
Kucnęła przy niewielkim stawie i zaczęła błądzić palcami po wodzie, co spowodowało pojawienie się łagodnych fal. Jethro patrzył na nią z podziwem. Była silna, a jednocześnie tak krucha i podatna na ataki. Była genialna i posiadała niesamowitą osobowość. Ludzie, którzy jej nie znali, mogli brać ją za dziwadło lub wybryk, ale było to dalekie od prawdy. Abby Sciuto była urocza, słodka i zawsze chętna di pomocy. Każdy członek zespołu o tym wiedział, ale to między nim a nią wytworzyła się ta niesamowita więź. W przeciwnym wypadku, nie byłby tak przerażony tym, że mógł ją stracić kilka godzin wcześniej.
- Gibbs? – wyciągnęła do niego rękę.
- Hmm – splótł palce z jej palcami.
- Chcę żebyś mi coś obiecał.