azproszenie
Dziewczyna zaśmiała się.
-O i jaka bezczelna, patrzcie ją! Ale niech będzie ci to darowane. Nie ma tu nic ciekawego, lasy same, nic więcej, ale możemy się przejść, może znajdziemy jagody, bo poziomek już chyba nie ma. Kurewsko, że nie ma tu wody. Najbliższy zbiornik jest sześć kilometrów stąd, ale nie wybierzemy się tam, bo na pewno narobisz mi lipy, bo tam są ludzie. Oczywiście nic by ci nie pomogli, bo ludzkie siły z siłami Doręczyciela nie mają nic wspólnego, w ogóle są bezsilne, ale po co mi kłopoty? Pójdziemy tedy do lasu. Oczywiście, że się zgadzasz, prawda?
-Prawda.- odrzekła Miriam.- A może masz pożyczyć mi jakieś ciuchy, wiesz w tym, co mam na sobie jest mi całkiem gorąco, no i niewygodnie.
-Może i mam, chodź zobaczymy.
*
Spacer był nudny i w ogóle dzień był nudny, i wieczór też, i poszły spać. Oddzielnie oczywiście. A Dziewczyna w ogóle ignorowała Miriam, nie zajmowała się nią.
*
I rozpoczął się kolejny dzień. Dziewczyna siedziała przy stole. Sączyła kawę. Wsparłszy głowę o pięść, spoglądała przez okno. Przed nią leżała jakaś książka. Pogoda była piękna, jasna i rześka. Do kuchni weszła Miriam, na co Dziewczyna ciężko westchnęła.
-Siadaj- powiedziała, wskazując na krzesło.- Chcesz kawy lub herbaty?
-Nie, dziękuję. Może trochę zimnej wody bym poprosiła.
-To poproś.- Dziewczyna odsunęła od stołu taboret, na którym siedziała. Ten, nie wiedzieć czemu odchylił się mocno w dół, o mało nie zrzucając z siebie Dziewczyny. Miriam parsknęła śmiechem, jednak szybko zasłoniła usta.
-Czego się, kurwa, śmiejesz?! Jakbyś miała dziurawą podłogę, też byś często wstawiała nóżki taboretów w dziury! Zresztą, tam koło ciebie też jest dziura. Myślisz, że to zabawne nie mieć żadnej kasy na remonty, mieszkać w spróchniałym domu?! Wiesz, dla mnie to rybka, można się przyzwyczaić, ale jak ktoś się śmieje albo narzeka, to kurwa mać!
-Nie wiedziałam o żadnej dziurze. Przepraszam.- Miriam tak sobie o to pomyślała: „Jezu, co za narwaniec! Pewnie znów dostanę. Tym razem się nie dam. Co ona myśli, że jak już byłam w eleganckich ciuchach, to nigdy nie zaznałam biedy? A zaznałam? Matko, nic nie pamiętam. Musieli mi zrobić lobotomię.” Myślenie przerwała jej Dziewczyna. Założyła sandały.
-Idziemy na spacer- oświadczyła.
- Znowu? A mogę wcześniej napić się wody?
-Możesz, jest w wiadrze.
Miriam zdziwiła się, że nie zdziwił jej ten fakt. Zdziwiła się, że podeszła do wiadra i wiedziała co ma robić. Była zdziwiona ogólnie. Napiła się wody. Potem zaczęła nakładać swe eleganckie buty, co u Dziewczyny wywołało ogólne rozbawienie. Miriam spojrzała na nią rozgniewana, ale nic nie powiedziała. Pomyślała tylko: „Spierdalaj, kurwa! Ja to nie mogę się zaśmiać, a ty możesz, tak?”.
Wyszły na podwórko. Słońce przyjemnie grzało. Zieleń była bardzo żywa. Poszły w kierunku lasu.
-Czy byłaś tu kiedykolwiek?- zapytała Dziewczyna.
-No jasne, przyjeżdżam tu co roku, nie pamiętasz?
-Kurwa, nie denerwuj mnie. Zadałam ci wcale normalne pytanie, możesz na nie normalnie odpowiedzieć, a nie od razu uderzać sarkazmem w oczy.
Miriam nic nie odpowiedziała Szła chwilę milcząc. Rozglądała się wkoło, po czym ozwała się w te oto słowa:
-To miejsce wydaje mi się jednakowoż znajome niejako. Czuję się tu jakoś swojsko, pomimo twej trwożącej obecności i mej tutaj też trwożącej. Ośmielam się zapytać, o co tu w tym wszystkim kamon? Po co mię tu sprowadzono, na co, a z jakiej to przyczyny, z jakiego to powodu, w jakimże to celu? Powiedz, bo czuję dygawki w sercu. Fe, do czorta! chyba pęka mi aorta!