azproszenie
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Siedziała zadowolona i patrzyła w ekran telewizora. Wyglądała na usatysfakcjonowaną.
*
Słońce wbijało, dobijało się przez szyby. Wkurwiało Miriam. Od godziny próbowała wyobrazić sobie, że to nie poranna gwiazda, ale po prostu pełnia w pełni i wypada spać. Nie udawało się to jednak, bo słońce jak świeciło, tak świeciło i za cholerę nie przypominało księżyca w pełni. Miriam więc poddała się i wstała. Weszła do pokoiku, gdzie spała Dziewczyna i gdzie stał zegarek. Była 12:37.
Weszła do kuchni, wzięła papierosa i poszła n podwórko. Brązowe nogi lśniły w słońcu, mięsnie drgały za każdym razem przerażone dotykiem jakiegoś owada. Wszystko było mocno zielone i przeraźliwie trzeźwe. Latały sobie rodzaju wszelakiego muszki, biedronki i bąki. A słońce robiło gdzieniegdzie cienie, żeby było bardziej realnie i chyba ładnie, na pewno